niedziela, 29 września 2013

Rozdział 3 - "Jakoś żyję... Albo nie..."

"Kochany Pamiętniku...
To mój trzeci, a właściwie drugi dzień w obozie. Dzisiejsze lekcje nie są straszne. Oprócz dwóch. Zapasów z Clarisse, córką Aresa, ale nie tego się boje. Boję się lekcji z Luke'm... Po wczorajszym kawale Travisa i Connora jestem przerażona jak przebiegnie lekcja.  No dobra... Pora iść na śniadanie..."

Na śniadaniu omijałam szerokim łukiem stolik Hermesa. Starożytna greka też minęła na NIE skupianiu się na Luke'u. Teraz czyszczenie stajni. Żadna dziewczyna nie chciała sprzątać, więc pracowaliśmy tylko ja, Dan, Kevin i jeszcze jeden mój "brat" i Percy Jackson. Dan powiedział mi, że skoro jest sam zajęcia ma łączone z innymi domkami. Sprzątanie stajni ma akurat z nami. Czyściłam z nim jeden boks. Myślałam, że te półgodziny minie na milczeniu, ale syn Posejdona zaczął rozmowę.
- To ty jesteś tą nową od Afrodyty, która całowała się z Luke'm? - spytał podnosząc wzrok. Ja natomiast go odwróciłam, tylko kiwając głową.
- Obyś nie skończyła jak Silena, albo Ann... Chociaż Ann do tej listy liczyć nie można, raczej Empuzę Kelli. Ona to była wkurzająca... - mówił. Miałam małe wrażenie, że mówi do siebie.
- Co masz na myśli? - zapytałam. Ciekawość zwycięża. Zawsze...
- Silena była twoją siostrą. Podczas wojny mieliśmy szpiega w szeregach. Okazała się nim właśnie Silena. Przed śmiercią opowiadała, że Luke był dla niej miły, czarujący. Przekonał ją, że dzięki temu będzie mniej rannych. Obiecał, że nie skrzywdzi jej chłopaka. A w tym samym roku, w którym odbyła się wojna, Beckendorf zginął na Księżniczce Andromedzie. Statku, na którym Kronos trzymał swoją Armię. Wysadziliśmy go w powietrze, ale Beckendorf niestety nie zdołał wydostać się z Andromedy. A Kelli razem z jej podwładną próbowały mnie zabić rok przed bitwą. We śnie dostałem sie na Andromedę, a ona mówiła akurat, że dawniej  lepiej im sie układało, on nie zaprzeczył. Był tylko na nią wściekły, że mnie nie zabiła. I inne teksty tego typu. A niedługo później pozbyłem się jej z Ann. - skończył swoją wypowiedź. "Mówiłam!!! Moni mówiłam ci, ze to drań!!! Czemu nie może ci się podobać Kyle?" krzyczał rozum.
- Ale jakby tobą naprawdę się interesuje. Nikt nie wiedział o związku jego związku z Sileną, a dla Kelli był oschły cały czas. A z tobą całował się bez przeszkód w pawilonie. Przy wszystkich. I jest dla ciebie miły... - dodał w zamyśleniu.
- Mam to uznać za komplement? - zapytałam oschle. Niech twój charakter wróci... Bądź taka jak wcześniej.
- Jak chcesz. Tak w ogóle to półgodziny już chyba minęło. Do zobaczenia na obiedzie i powodzenia na szermierce. Może pogadam teraz trochę z Luke'm... Mam teraz z nim jedną lekcję. Ty co masz? - spytał zbierając wszystkie narzędzia.
- Łucznictwo. - odpowiedziałam. Spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Więc do zobaczenia za dwie minuty na arenie. - powiedział i włożył narzędzia do komórki na to przeznaczonej i pognał na arenę. My zaraz po nim. Na arenie był Percy i domek Ateny. Luke tłumaczył coś jakiemuś chłopcowi, a Percy "gadał" z dziewczyną, która siedziała mu na kolanach i bawił się jej włosami. A mieli mieć szermierkę... Chejron czekał na nas po drugiej stronie areny.  Starałam sie skupić, ale głos Luke'a nieco mnie rozpraszał. Szło mi bardzo dobrze. Chejron powiedział, że będzie ze mnie dobra łuczniczka. Po nie całej półgodzinie usłyszałam fragmenty rozmowy pomiędzy Luke'm a Percym, ale wolę nie przyjmować do wiadomości słów Perciego... i niektórych odpowiedzi Luke'a. Następne półgodziny minęło cholernie szybko. Za szybko... o wiele za szybko. Czemu musimy być tam w dwoje. Wszyscy sie rozeszli. Zostaliśmy tylko ja  Luke i... Annabeth. nie mam bladego pojęcia co tu robi grupowa domku Ateny i dziewczyna Perciego, ale dobra... Wiem, ze kiedyś była zauroczona w Luke'u, a on w niej. Podeszła do mnie.
- Cześć, Monica. Jestem Annabeth, córka Ateny. - usiadła obok mnie. Miałam jeszcze pięć minut. Poprosiłam o nie. Dokładniej nie ja tylko Percy...
- Cześć. To ty jesteś dziewczyną Perciego? - pokiwała głową.
- Tak. Chciałam ci tylko powiedzieć, że mimo to co Percy mówił o Luke'u  zmienił się. Elizjum naprawdę zmienia ludzi. Po Silenie, Kelli, Thali... i mnie. Zmienił się. Nie jest już tym chłopakiem, który przeciwstawił połowę półbogów przeciw rodzicom i który pozwolił Kronosowi powstać. Był inny nawet przed Elizjum. Zastanawia mnie jedynie, czemu tak późno cie odkryli. Skoro zostałaś uznana w normalnym wieku... satyr powinien dawno cię odnaleźć. - powiedziała - No dobra. Powodzenia... Ja idę. Musze poprowadzić lekcję. - pożegnała sie i poszła. Wzięłam głęboki oddech, pomyślałam o tym jak bardzo jestem wkurzona na Hoodów i poszłam... Luke już na mnie czekał. Zaczął prowadzić lekcję jakby nic się wczoraj nie stało. Do czasu...

***
<Luke>
Afrodyto... Silena była bardzo ładna, ale nie musiałaś zsyłać na mnie jej!!! Po wczorajszym jest ze mną coraz gorzej. Niby się cieszę, że Travis ją popchnął, ale gdybym wiedział co mi teraz będzie chodziło po głowie, nigdy, NIGDY nie zgodziłbym się na to co zrobili. Na wczorajszym ognisku było w miarę dobrze... Dopóki nie usiadła obok i nie zaczął się przystawiać do niej Kyle. Jest jednym, z już nie wielu, którzy nie pochwalają mojego powrotu. Bardzo lubił Silenę i gdy sie dowiedział, co kazałem jej robić znienawidził mnie do końca.
Starałem sie robić wszystko jak gdyby nigdy nic, ale oczy ma ładniejsze niż jakakolwiek dziewczyna jaką znam. Nawet Thalia. Rozpraszała mnie, ale udało mi się opanować. Do czasu...

***
<Monica>
Pojedynkowaliśmy się. Zrobiłam obrót i jak się zatrzymałam nasze twarze były milimetry od siebie. Nie ja, ale on zmniejszył tą odległość do minimum i nie tak delikatnie, jak na kolacji.  Tan pocałunek nie był jak poprzedni. Był... cholera, nie wiem jak to określić. Inny. Po prostu inny. Nie przerwałam go, bo podobało mi się.
- Hm.. to tak wygląda wasza prywatna lekcja szermierki... - usłyszeliśmy głos Drew. Chciałam się odsunąć, ale on mi nie pozwolił. Szczerze? Jakoś mi to nie przeszkadzało. Drew po kilku krzykach poszła sobie. Gdy usłyszeliśmy dźwięk konchy oderwałam się od niego i szybko pobiegłam do pawilonu. "Bogowie... Ale on cudowny..." szeptało moje serce. Rozum wręcz przeciwnie. On krzyczał, że to drań i tak dalej... W pawilonie już wszyscy byli. Każdy gapił sie na mnie jak na jakąś zdrajczynię. Jak na śniadaniu, omijałam wzrokiem stolik Hermesa. Serce biło mi jak oszalałe.
Obiad miną. Kilka lekcji też... Zapasy nie były takie złe... Clarisse gadała na inne dziewczyny, ale mnie, o dziwo, chwaliła. Mówiła, że Silena była o wiele lepsza. Drew narzekała, że ona się do tego nie nadaje. Wybiła siedemnasta. Czyli... wolne!!! Wzięłam gitarę i poszłam nad jeziorko. Nikogo nie było... Mówiąc "nikogo" oczywiście miałam na myśli Luke'a. Usiadłam i zaczęłam grać. Nie zagrałam nawet dwie minuty, gdy na swoich kozich nóżkach przybiegł Simon.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Załatwiam ci, żebyś się nie nudziła na mitologii i potrenowała coś co zawsze ci się przyda, a ty zamiast się uczyć to całujesz się z o sześć lat starszym nauczycielem?! - krzyczał na mnie. Po dłuższej chwili uspokoił się i wziął głęboki oddech. - Wytłumacz mi. Co ci strzeliło do głowy?!
- Spokojnie... Bo się zmęczysz. - przewróciłam oczami - To moja sprawa, co robię, gdy "odpoczywam" na treningu. - odparłam i odwróciłam głowę w stronę wody. "Moni to twój przyjaciel. Nie traktuj go tak..." powiedziałam sobie w myślach.
- Twoja... Twoja... Wiesz, że Chejron wie? Drew, która was widziała powiedziała mu. Teraz on chce cię uczyć, bo jest strasznie zły na was. Luke'owi może zabronić od teraz uczyć. A ty możesz mieć lekcje mitologii, którą znasz na pamięć. On akceptuje takie rzeczy tylko w czasie wolnym i ewentualnie na ognisku. Wiesz jak sobie nagrabiłaś?! Możesz pożegnać się z lekcjami z nim. - krzyczał na mnie. Naprawdę się wkurzył...
- Posłuchaj... To nie moja wina. To on mnie pocałował. Nawet nie wiesz jak to jest całować się z takim chłopakiem jak Luke. Nie potrafisz się oprzeć i nie potrafisz przestać. W twoim wypadku to jakbyś całował się z... No nie wiem z Kristin McGean z naszej szkoły. Dziewczyną, za którą uganiało się pół szkoły. A ja wole mieć z nim lekcje niż z Chejronem. Trochę dziwnie jak uczy się o pół metra wyższy facet, który od pasa w dół jest koniem!!! Zrobię, co będzie trzeba, zniosę każdą karę. Byleby mieć z nim lekcję. A po za tym jak Atena i Percy mieli szermierkę to on większość czasu spędził z Annabeth na kolanach niż z mieczem w ręku. - powiedziałam. Byłam naprawdę zła. Jak ona mogła wygadać się Chejronowi?! Wiem, że jest zazdrosna o niego, ale to był tylko jeden pocałunek. Dwa.
- Ale on jest w obozie już pięć lat!!!  A ty dwa dni. I juz pierwszego całujesz się z najstarszym uczestnikiem obozu!!! Pomyśl! Normalnie bym na ciebie nie krzyczał za takie coś, ale nie rób tego na lekcji, dobrze?
- Oj Simon. Zostaw ją. - powiedziała Annabeth podchodząc do nas - Jest nowa, nie zna zasad, a Luke'owi ciężko sie oprzeć. Doświadczyłam tego, więc wierz mi. A teraz zostaw nas. Ja dokończę twoje dzieło.  - dodała i usiadła obok. Ignorowałam ją. Przez kilka minut siedziała obok mnie.
- Nie masz nic innego do roboty tylko siedzieć tu ze mną? - odezwałam się w końcu.
- Prawdę mówiąc, mam. Ale nie odpuszczę. Znam Luke'a odkąd miałam siedem lat. Znam go bardzo dobrze.
- Cieszę się. To powiedz mu, żeby nie całował mnie więcej na lekcjach, ani na kolacji, ani na ognisku, ani kiedykolwiek! - powiedziałam. "Głupia!!! Idiotka!!! Co ty powiedziałaś?! Wiesz, że ona mu to powie!!! I nie będziesz już całowała najładniejszego półboga na świecie!!!" Zaczęło wrzeszczeć moje serce. Natomiast rozum był wielce zadowolony z moich słów. Ja sama nie wiedziałam, co myśleć.
- Nie przekaże mu tego. Chcę ci tylko powiedzieć, że nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Wie, że Chejron ledwo się zgodził na twoje lekcje i za takie coś oboje byście pożałowali. Pogadam z nim i dowiem się, co mu jest. Ale tobie radzę, albo się ogarnąć, albo go unikać. Naprawdę. Jeżeli nie chcesz kłopotów pozwalaj sobie na takie coś, albo podczas czasu wolnego, albo wcale. Masz wybór. - Powiedziała - A teraz lecę do Perciego, bo biedak beze mnie nie wytrzyma. Do zobaczenia!!! - krzyknęła już odchodząc. Pomachałam jej.
Ech... Chyba się tu diametralnie zmienię. Bo, do cholery, jestem coraz milsza dla nowo poznanych osób. "Więcej niż milsza. W przypadku Kyle'a. I O wiele za miła w przypadku Luke'a" zaczął szeptać rozum. Na co serce od razu odpowiedziało kłótnią. Zdenerwowana wewnętrzną kłótnią, wzięłam kamyk leżący obok i rzuciłam nim prawie na środek jeziora. Przynajmniej nie trafiłam żadnej Najady w głowę. Wtedy podszedł do mnie Kyle. "Co on tu robi? Niech spada. Ja należę tylko do Luke'a!!!" Zaczęło się drzeć moje serce. Zrobiłabym chyba wszystko, żeby się uciszyło. Prawda, chciałam, żeby na jego miejscu znajdował sie teraz Luke, ale jego też lubiłam. Siedział cicho i nic nie mówił. Nawet nie wiem gdzie się patrzył, bo wzrok miałam utkwiony w tafli wody. Jak oczy Perciego. No tak... On jest synem Posejdona. Oczy koloru wody są na porządku dziennym dla niego. Snułam rozmyślania, gdy przerwał mi Kyle.
- Nad czym myślisz? - spytał. Dopiero teraz podniosłam wzrok i zwróciłam uwagę na jego oczy. Były skierowane prosto na mnie. Nie odwrócił wzroku, gdy ja na niego spojrzałam. Nadal patrzył się głęboko w moje oczy. Nie wiem, czemu moje serce podskoczyło, gdy zwróciłam na niego wzrok. "Przecież ty kochasz Luke'a" powiedział ironicznie rozum znowu zaczynając kłótnię.
- Nad niczym... A ty? - odpowiedziałam ciekawa. On zilustrował mnie wzrokiem. Teraz wyglądał na starszego. Na pewno był mniej więcej w moim wieku. Maksymalnie rok różnicy.
- Szczerze? O tobie. Wiem, że jesteś w obozie bardzo krótko, ale strasznie mi się podobasz. - powiedział.
Znów patrzył mi w oczy. Ja nie miałam siły patrzeć w jego. Moje serce już nie skakało. Za to rozum był szczęśliwy. Cieszył się, że mu się podobam, bo według niego w nim powinnam się zakochać. Chwile, po tym jak skończył mówić, przybliżał się do mnie. Byłam zbyt zaskoczona, żeby coś zrobić. W końcu mnie pocałował. Nie było aż tak źle, ale nie było mi tak miło, serce mi nie trzepotało, oczy same się nie zamykały, ręce nie drżały, nie miałam wielkiej ochoty zarzucić mu rąk na szyję, miałam tylko ochotę go odepchnąć, lecz złapał mnie w pasie, tak, że nie mogłam się wydostać. Nic nie zgadzało się z tym, co czułam podczas pocałunków z Luke'm. Chciałam sie wyrwać, ale nie mogłam. Za mocno mnie trzymał. Nagle czyjeś silne ręce wyswobodziły mnie z uścisku Kyle'a. Podniosły mnie, tym samym wywalając syna Apollina. On upadł na moją gitarę, niszcząc ją przy okazji. Przeżyje. Lubię to robić, ale przypomina mi to ciotkę, więc chyba przestanę to robić. Szybko zmieniam zdanie. Wczoraj się cieszyłam z gitary...
- Co ty, na Hadesa, robisz? - zawołał, Kyle. A ja nadal nie wiem, kto mi pomógł... Nie zamierzałam sie odwracać, bo w takiej pozycji było mi wygodnie. Stałam oparta o tors "mojego wybawcy", jak to zaczęło krzyczeć serce.
- Myślisz, że nie pamiętam, jaki byłeś w stosunku do Sileny, albo do Isabell, lub Ginger? Jak traktowałeś każdą dziewczynę, która ci się spodobała. Po prostu chronię Monicę przed takim samym losem.- na dźwięk tego głosu moje serce zaczęło wariować.  "On tu jest! I ci pomógł! I nadal cię trzyma!!!" Ja sama napawałam sie tą chwilą. Było mi tak wygodnie. Dopiero po chwili zrozumiałam, że w jego głosie jest nutka, może nie nutka, ale mnóstwo, złości. Był wkurzony i to straszne. Jego serce biło przyspieszonym rytmem. Tak jak moje... Tylko moje ze wzglądu na niego, a nie na Kyle'a.
- Jaki los? Dobrze wiemy jak skończyła Silena! I to przez ciebie, nie przeze mnie!!! - zaczął krzyczeć.
- Silena, może tak, a Ginger... Biegała zapłakana po lesie, aż wpadła do Labiryntu. Kiedy zacząłem się tam kręcić, znalazłem jej ciało przy tamtym wejściu. I rozpoznałem ją tylko po jej naszyjniku, którego nie ściągała. A Isabell utopiła się w zatoce, bo chciała pobyć w wodzie, by się uspokoić, ale natrafiła na zdradzieckie dno i po niej. - powiedział - A teraz idź stąd, bo jesteś naprawdę wkurzający, a wiesz, że i bez Szerszenia mogę cię zabić. - zagroził. "Wow... Patrz jak cię broni!!!" Zaświergotało moje serce. Bogowie, ale on jest cudowny!!!
- Wiesz, że jak to zrobisz, to Hades znów weźmie cię do Podziemia, Apollo jeszcze bardziej pogorszy stan psychiczny twojej matki...
- Skąd wiesz o mojej matce?! - warknął. Naprawę się wkurzył.
- Jestem grupowym Apollina. I jego kochanym dzieckiem. Powiedział mi. W końcu to ma też podłoże u Apollina. - powiedział z cwaniackim uśmiechem. "Cofam moją teorię o nim... Już wolę Luke'a" wyszeptał mój mózg. Zgadzam się z nim. Nareszcie i serce i rozum się zgadzają!!! Juz koniec wojen. Uf...
- Wynoś się s tond... Bo tracę cierpliwość. - wysyczał przez zęby Luke. Kyle już sobie odpuścił i poszedł, ale on nadal był zły. Zaklął i puścił mnie. Kiedy odwróciłam się zobaczyłam w jego oczach gniew, ale też smutek. Nie mogłam się powstrzymać. Nie mogłam. Zrobiłam mały krok w jego stronę, nie zdążyłam nawet stanąć na palcach i zadrzeć głowy by go pocałować, gdy on mnie wyprzedził. Złapał mnie w talii i przyciągnął mnie bliżej siebie. Kiedy zabrzmiał dźwięk konchy odsunął się ode mnie. Wyszeptał coś, o przeprosinach i o tym, że nie powinien tego robić, że już więcej nie będzie i pobiegł do pawilonu.

Kolacja minęła. Turniej łuczniczy też i śpiewy. Wróciłyśmy do domku.  O 23.28 zasnęłam. Śniąc o Luke'u.
___________________________________________
no dobra... to mamy trzeci rozdział... Mam nadzieję, że się podoba.
Mam tylko małą prośbę. Jeżeli ktoś to czyta i ma możliwość komentowanie to proszę bardzo o to!!! Strasznie bym się cieszyła, gdyby skomentował to ktoś inny niż tylko Annabeth Chase-Jackson <3 

20 komentarzy:

  1. Super że pisze o dziewczynie z domku afrodyty która nie jest landrynkową panienką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog i daj cos o Percabeth jesli mozesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz ;) No i punkt za herosów ;)
    Pozdrawam, Merr
    Zapraszam też do mnie xx
    percyiannabeth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle super opowiadanie!!!!!!!!!! No i doczekałaś się dużej ilości komentarzy!!!!! O boże nie wierzę w to że jeden z komentarzy napisała Merr!!! Gratulacje!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Bogowie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wierzę... Merr... Kocham twój blog XD
    Bielina Star. rozdziały dodaję różnie. Zależy jak mi wyjdzie. :) A wątek Percabeth będzie nie mogę go ominąć :) Ale niestety trochę później :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcześniej nazywałam się bielana star teraz tylko bielana

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry że z opóźnieniem ale jest Tyle nauki że hej. A propo bloga on jest cudowny kocham go !!!!!!!
    P.S kiedyś pisałam na Nowa przygoda herosów
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  8. Dałabym like na facebooku :-) super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki tobie znowu polubiłam Lucka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę byś poczuła się urażona lecz uważam, że pocałunek Kyla i Monici był zupełnie nie potrzebny!!! Lecz to tylko moje zdanie! Znalazłam kilka błędów ortograficznych i językowych oraz literówek! Lecz to się zdarza!!!
    Dręczy mnie od wczoraj jedna myśl...
    Czy ty przez jakiś mały przypadek nie napisałaś historii o sobie? Monica to ty! Wszystko by się zgadzało! Jesteś zakochaną po uszy w Luke'u córką Hadesa! Nie wyprzesz się! Sama pisałaś mi, że Luke był twoją pierwszą miłością książkową i przedstawiałaś się jako Łaciata Córka Hadesa!
    Czekam na obiecaną odpowiedź!
    CÓRKA PERSEFONY...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że połowa wydarzeń w tym opowiadaniu była niepotrzebna :')
      Monica pierwotnie miała odzwierciedlać mnie... Ma moje odzywki, trochę z charakteru... Ale jak patrzę na to teraz *zaznaczmy, że to było dwa lata temu* to uważam, że była pusta i denerwująca, chociaż jakiś tam charakterek ma, mimo to mam do niej sentyment. Może ja też byłam taka, po prostu we wspomnieniach podkoloryzowuję sobie siebie samą.

      Usuń
  11. Widzę, że nie rzucasz słów na wiatr i dotrzymujesz obietnic!!! Z tym, że we wspomnieniach koloryzuje się samego siebie masz rację... W sumie koloryzuje się nie tylko samego siebie ale także wydarzenia, miejsca i smaki które towarzyszyły wspomnieniom! Koloryzujemy przecież same wspomnienia...
    CÓRKA PERSEFONY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się być słownym człowiekiem :)
      Ja lubię koloryzować wszystko. Z wyjątkiem moich opowiadać. Staram się by były momentami brutalne *patrz drugi blog xD *

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Grasz może w MovieStarPlanet.pl ?

    OdpowiedzUsuń