sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 38 - "Jak?"

[Tak jak myślał. To Maria di Angelo - jego matka.]

- Prawie pozbawiam cię wzroku. Ostatnie piętro Domu Hadesa, twego ojca jest zaraz za mną. Znajdź czaszkę prawie nie widząc i wróć na górę. Dopiero światło słoneczne ci przywróci wzrok! - krzyknęła i w jednej chwili zniknęła.
Jego wzrok z każdą chwilą zaczął się pogarszać. W końcu ledwie widział same kontury. Wyciągając przed siebie ręce, po omacku ruszył przed siebie.
W pewnej chwili stracił kontakt ze ścianą po swojej prawej stronie. Jego ledwo widzące oczy widziały, że trafił do wielkiego przestronnego pomieszczenia. Wszędzie walały się białe kule, czyli czaszki. Na ścianach były pochodnie oświetlające pomieszczenie. Tylko średniej wielkości koło na środku pomieszczenia było prawie ciemne i nic tam nie było widać. Zaczął poszukiwana od tego miejsca. Wiedział, że czaszka boga musi mieć jakieś rogi (w końcu wyglądał jak satyr) i emanować jakąś energią. Przeszukał cały ciemny środek. Same dziecięce czaszki...
Zaczął przeszukiwać przy ścianach...
Godzina...
Dwie godziny...
Trzy godziny...
Cztery godziny...
Pięć godzin...
Szuka pięć godzin. No bez przesady Tanatosie!!! W końcu jego wzrok przykuła wisząca przy samym wejściu czaszka z rogami... SERIO?! Czaszka Pana wcześniej wydała mu się pochodnią... Podszedł do czaszki i bez problemu ją zdjął poczym ruszył przed siebie w stronę wyjścia. Jedną ręką trzymając się ściany, a drugą trzymając czaszkę. Szedł i szedł. Z każdym krokiem miał wrażenie, że jego wzrok coraz bardziej się pogarsza. W momencie kiedy widział już tylko gdzie jest kolejny tunel, czyli wszystko było rozmazanie, potknął się o mały wystający kamyczek. Wyłożył się jak długi na lodowatym podłożu upuszczając czaszkę. Zaczął na czworaka chodzić po podłodze. Po jakiś półgodziny znalazł czaszkę i podniósł się. Dalej ruszył korytarzami, kilka razy upadając.

***
<Luke>
Pierwszy grudnia... Termin Nico minął  tydzień temu. Monica nigdy już nie powróci do żywych.
Z Wielkiego Domu zabrzmiał alarm. Każdy (mino środku nocy) zerwał się i biorąc pierwszy z brzegu miecz pobiegł do teatru. Wszędzie biegały potworzy niszcząc idealną kopie amfiteatru greckiego. Zaczęła się walka. Wśród empuz, cyklopów i wszelkich innych potworów walczył Rocky z innym herosem. Dobiegłem do niego w momencie, kiedy Syn Hekate zabił jednego z moich młodszych braci. Kiedy mnie zauważył zaśmiał się i zaczął mnie atakować.

- A więc już się domyśliłeś, że to ja jestem zdrajcą? - spytał ironicznie - Czyli musisz zginąć.
Przewróciłem oczami i zaczęliśmy walkę na poważnie. Muszę przyznać Chejron dobrze go wyszkolił. Ale nie bez powodu mnie i Perciego nazywają najlepszymi szermierzami ostatnich 300 lat. (skromność przede wszystkim) Nie walczyło sie z nim łatwo. Trzy razy prawie wytrącił mi Szerszenia z ręki. Za czwartym mu się udało. Podciął mi nogi. Stał nade mną celując we mnie swoim mieczem. W momencie kiedy miał mi go wbić w serce przeturlałem się na bok i udało mi się złapać Szerszenia. Wstając wytrąciłem mu jego miecz z ręki i kopniakiem powaliłem na kolana, wymierzając Szerszenia prosto w jego serce.
- Może ostanie słowa? - wyszeptał zduszonym głosem - Przegra...
Nie dałem mu dokończyć. Nie widziałem sensu chociaż pozwolenia mu dokończyć słowa. Wbiłem Szerszenia prosto w serce syna Hekate.

I w tym momencie poczułem ostrze w mojej własnej piersi.

Wszystko dookoła się rozmazało, zafalowało i teraz Rocky stał nade mną i to w MOIM sercu tkwił Szerszeń. Dwa identycznie ostrza zabiły mnie dwa razy...
- Jak?
- Mgła. Dzieci Hekate NIGDY nie grają czysto. - powiedział szyderczo i powoli wyciągnął MOJEGO Szerszenia z mojego ciała.


Usłyszałem jeszcze krzyk Monici... Ale nie wiem czy już z Hadesu czy z Obozu. A potem padłem na ziemię i nie widziałem już nic...
____________________________
DAM DAM DAM!!!!
Oto trzydziesty ósmy rozdział!
Mam nadzieję, że się podoba :)
Za błędy oczywiście przepraszam :)
Śmierci Luke'a chyba każdy się spodziewał xD
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!

12 komentarzy:

  1. Ave Laciata! rozdział świetny.
    Od czego by tu zacząć...
    Nico zawsze sobie poradzi! Nawet jak jest ślepy i głuchy :)
    Rocky to debil. Zagrał nieczysto ( chociaż to oczywiste)
    Wiedziałam że Luke umrze ale nie w taki sposób
    skromność przede wszystkim.
    mówiłam że będzie wojna!

    Misja wykonana spadam na swoją planetę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ave Luna!
      wojną bym tego nie nazwała...
      Ty widziałaś że Luke umrze, bo Ci powiedziałam!
      Rocky jest może debilem, ale tylko tu xD Prawdziwy Rocky Lynch nie jest zły xD chyba.... na tym nie do końca się znam xD
      Nico poradzi sobie zawsze i wszędzie. Tylko nie w czasie xD
      Cieszę sie, że rozdział Ci sie podoba

      Usuń
  2. Super!
    Nico zawsze i wszędzie sobie poradzi! I w każdych okolicznościach! To jest jasne jak słońce! <3
    Przeraziło mnie zdanie "Same dziecięce czaszki..." Matko... Jaka makabra... Shizowe.. :D
    No spodziewałam się, że Luke zginie, ale i tak smucę... :'(
    Rocky jest zły!!! Idę go szukać, żeby go zabić! ;P
    tylko o co chodzi z tym, że dwa identyczne ostrza zabiły go dwa razy? nie ogarniam... (taki ze mnie głupol :D)
    No to pozdrawiam i życzę Ci weny! ( nie wiem czy do tego bloga... Jeżeli tego napisałaś już do końca, to do tego drugiego! :D ;P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szaerszeń jakiego tu używa Luke. jest kopią Sierpu Kronosa. Czyli skoro zabił go Sierp (dokładniej sam się zabił), a teraz zabiła go kopia. Dwa identycznie ostrza zabiły go dwa razy xD taka logika.
      Musiało być trochę makabrycznie, bo to nie byłabym ja :D
      Nico rozwala system.
      Cieszę sie, że rozdział Ci się podoba :)

      Usuń
    2. Luka zabił sztylet Annabeth, ale spoko :D
      NICO <3

      Usuń
    3. ciiii wcale nie...
      Zapomniałam o tym "szczególe" zostańmy przy wersji, że to był sierp

      Usuń
  3. Ja nie wiem czy się cieszyć czy płakać !!!
    Moni żyje! Jeeej!!! Ale Luke nie żyje! Buuuu!!!
    Czemu no, czemu ?!
    A co do rozdziału to super tylko mam wrażenie że trochę za szybko się to wszystko dzieje, ale to może być tylko moje wrażenie. ;)
    Aurum pozdrawia i życzy dobrych naleśników (nie wnikajcie :p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kto powiedział że Moni żyje?
      Cieszę się, że Ci się podoba i dziękuję za naleśniki :3 muszę sie do babci wybrać :3
      Jeżeli akcja dzieje się za szybko to przepraszam, ale teraz całyczas mi inne opowiadanie siedzi w głowie i jakby chce to już skończyć :) Ale czeka jeszcze bonus o wiktoriańskiej Angli! Prawie już skończony xD

      Usuń
  4. Tak... Wszystko super wybacz, że przegapiłam dwa ostatnie rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :)
    Hahah, Luke jest moim mistrzem XD Skromnisc przede wszystkim XD
    A ja od razu wiedziałam, że Rocky to ZUO >:(
    Czekam szybko na next i duuuuuuużo weny ;*
    PS.: pisałam komentarz juz wcześniej, ale nie wiedzieć czemu zniknął ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie te komentarze raz znikają raz nie xD
      Wiem, że Rocky to ZUO xD
      Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń