<Monica>
Targałam moje ciało aż do brzegu Styksu. I w stronę pałacu ojca. Po drodze, o dziwo, żaden potwór o mnie nie zahaczył.
Musiałam tylko dostać się tylnym wejściem do Pałacu mojego ojca i znaleźć komnatę Tanatosa, a w niej zaczekać na brata.
W końcu na horyzoncie ujrzałam zarys Pałacu. Po mozolnych godzinach dotarłam do niego. Okrążyłam go powoli i cicho. Weszłam tylnym wejściem do Pałacu. Przeszłam kilka korytarzy.
Ale oczywiście ktoś musiał mnie zatrzymać.
- A dokąd to się moja droga pasierbica wybiera? I to jeszcze ze swoim ciałem w rękach? - zabrzmiał w korytarzu donośny, królewski głos Persefony. Obróciłam się na pięcie z głupim uśmieszkiem.
- Wiesz, mamo...
- Nie jestem twoją matką, tylko macochą! - krzyknęła.
- Przepraszam... królowo? Miałam się spotkać z Tanatosem... Wiesz obgadać sprawę mojego brata i jego... upodobań. - dobra zmyślam. Mój brat nie ma żadnych dziwnych... upodobań.
- A po co masz ze sobą swoje ciało? - uniosła idealną, ciemną brew.
- Eee... Bo... no... wiesz... ten... no... Kurde, zabrakło mi słów...
- Nie wiesz jaką wymówkę wymyślić. - odparła chłodno i podeszła do mnie królewskim krokiem, stukając obcasami po obsydianowej posadzce. Kiedy stanęła przy mnie wzięła moją twarz w swoją idealnie wypielęgnowaną dłoń i kłując mnie paznokciami, ścisnęła tak, że automatycznie zrobiłam "dzióbek"
- Nienawidzę i nienawidzić będę każdego dziecka mojego męża. Ale odprowadzę cię bezpiecznie do Tanatosa. Masz jeszcze swoje zadanie w tamtym świecie. - wysyczała.
Puściła mnie i łapiąc za ramię pociągnęła. Przeszłyśmy jeszcze kilka korytarzy i zatrzymałyśmy się przed średniej wielkości drzwiami, ozdabianymi szafirami.
- A twój kochaś jeszcze nie wykonał swojego... A miał dwie szanse... - powiedziała i wepchnęła mnie do środka, otwierając wcześniej drzwi.
- Czekaj, o co cho...? - zdążyłam zapytać nim zatrzasnęła drzwi.
Rozejrzałam się po pokoju. Sufit ginął w mroku, a po środku pokoju stało wielkie łoże, mogące pomieścić co najmniej sześć osób. Na środku leżał, z rozłożonymi skrzydłami (zajmowały całą szerokość łoża. Nawet trochę więcej), Tanatos.
- Udało ci się. Gratuluję, Monico... Teraz poczekajmy chwilę na twojego brata. - zawołał ze sztucznym entuzjazmem bóg śmierci- A swoje ciało możesz położyć tutaj. - poklepał miejsce obok siebie. Nie pewnie położyłam moje ciało na wskazane miejsce.
Po dwóch minutach wpadł mój brat. Wrzucając do pomieszczenia dziwną czaszkę z rogami.
- Brawo! - krzyknął bóg śmierci podnosząc się z łóżka i unosząc ręce - Oboje wykonaliście swoje zadanie! Chociaż ty, Nico, trochę się spóźniłeś. Monico... Uczyń nam ten zaszczyt i ożyw swoje ciało.
Skupiłam się i po chwili gwałtownie zaczerpnęłam powietrza na łożu Tanatosa.
- A teraz wynocha. - machnął ręką.
Razem z Nico wybiegliśmy z pomieszczenia. Kiedy znaleźliśmy się poza murami Pałacu naszego ojca, przenieśliśmy się do obozu... w sam środek bitwy. Wszędzie biegały potwory, niektóre budynki płonęły, wszędzie słychać było krzyki i uderzanie metalu o metal.
Pierwszą osobą jaką zobaczyłam był Rocky... mierzący w serce Luke'a... A dokładnie przebijający (niesamowitą) klatkę piersiową syna Hermesa. Po chwili wyjął miecz z prawie bezwładnego ciała i poznałam, że to był Szerszeń. Rocky zabił Luke'a jego własnym mieczem... Padłam na kolana i krzyknęłam na cały obóz.
Ziemia się zatrzęsła, a ja niesiona nową siłą wstałam i podeszłam do mojego, byłego, chłopaka.
- Co. Ty. Zrobiłeś?! - krzyknęłam. W moich oczach były łzy.
- Był zdrajcą. Znowu. Musiałem go zabić, bo inaczej zabiłby mnie. - odpowiedział ze skruchą w głosie i oczach. Której nie widziałam, gdy zabijał mojego ukochanego Lukie'go.
- Łżesz!!! - krzyknęłam. Zatrzęsła się ziemia, Rocky upadł na kolana.
Nagle z jego twarzy zniknął wszelki wyraz współczucia.
- Wiem.
Ziemia znów się zatrzęsła. Ale Rockiemu udało się uciec przed głazem lecącym na niego. Ruszył do walki... Przeciwko herosom.
- Pozbądź się potworów. Potem jego - szepnął mi na ucho Nico.
Próbowałam. Ale nie do końca się udało. Zabijałam potwory i próbowałam dostać się do tego parszywego, okropnego zdrajcy! Ale za każdym razem atakował mnie jakiś potwór i gubiłam go. W końcu cały zastęp potworów zniknął. A herosi leżeli martwi na ziemi. Po chwili z dwunastoma piorunami w obozie pojawiła się cała dwunastka bogów. Obdarci, posiniaczeni, pokrwawieni. Hermes podbiegł do Luke'a, Zeus wyszukiwał wzrokiem Thalii.
Rozejrzałam się po ocalałych. Ja i Nico. Reszta była martwa. Oprócz Thali, która leżała ledwo przytomna.
Po chwili razem z trzęsieniem ziemi pojawił się przy nas Hades.
- Co się stało? - zapytałam cicho.
Zeus upewniony, że jego jedyna córka żyje podszedł do mnie.
- Twój domniemany chłopak knuł przeciwko Olimpu razem z bratem, kilkoma herosami i pomniejszymi bogami. Przed chwilą obalili nas ze swoich stanowisk i zajmują je. Ciebie, Monico, twojego brata, moją ukochaną córkę zostawili przy życiu, byście razem z nimi zajęli miejsce na Olimpie. My już na to nic nie poradzimy. Zaraz odeślą nas do Tartaru.
Pognałam do ojca i z płaczem go przytuliłam. Hades parzył na mnie zdziwiony, ale oddał uścisk.
- Nie, tato, wy nie możecie. Nie możecie się tak poddać! - krzyknęłam odsuwając się od boga podziemia.
- Musimy. Nie damy rady walczyć. Nawet gdybyście wy pomagali. Oni przejęli nasze stanowiska. Już nie mamy mocy, a oni mają dwa razy większą niż my wcześniej. Pozbawili nas wszystkiego. Atrybutów, mocy, tronów. Nie mamy nic. W tej chwili jesteśmy ludźmi - wyszeptał mi we włosy.
Percy!!! Annabeth!!! Adrian!!!
___________________
Oto jest trzydziesty rozdział, który jest przedostatnim.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Z racji, że jest wolne obiecuję rozdział na 23 kwietnia :)
Dedykuję go każdemu, kto kocha tragedie i nie do końca szczęśliwe zakończenia. Tak jak ja :D
Z okazji świąt Wielkanocnych życzę każdemu duuużo szczęścia, radości. Mokrego lanego poniedziałku.
Z okazji świąt Wielkanocnych życzę każdemu duuużo szczęścia, radości. Mokrego lanego poniedziałku.
Nie zanudzam
Laciata <3
Chwila moment, to już koniec? Tak po prostu koniec? To są jakieś żarty, prawda?
OdpowiedzUsuńNie mozesz, powtarzam NIE MOZESZ tego zrobić!!!
Persiak!!!
Luke!!!
Adrian!!!
Annabeth... Nie, dobra, jej mi nie szkoda XD
Ale i tak smutam ;c
Ty ZUY LUDZIU!!!
Naprawde NIENAWIDZĘ zakończeń a co dopiero SMUTNYCH I TRAGICZNYCH zakończeń >:(
nie to jeszcze nie koniec. Jeszcze jeden rozdział i epilog.
UsuńPersiak powiadasz? Buahahahahahahahahaha.
Mi też Ann nie szkoda xD
Cieszę się, że jestem ZUYM ludziem xD
Tragiczne to nie będzie. Przynajmniej z mojej perspektywy xD
Boze pisz dalej i nie rób nic Ann i Perisiakowi i wgl nikomu 😫 Proszę proszę proszę 😭
OdpowiedzUsuń- nowa fanka Ann
będę pisać dalej. Drugiego bloga xD no i tu jeszcze jeden i epilog.
UsuńJak mam nie robić nic nikomu skoro prawie cały obóz został zamordowany? xD
Wlasnie bo mi cos nie pasuje, skoro Percy i Ann mieli dziecko i Luke sie oświadczył Moni to czemu oni umarli?! Chyba nie rozumiem 😭
Usuńmówisz o Bonusie Świątecznym?
Usuńpowiedzmy, że to była alternatywna rzeczywistość xD
Och szkoda a miałam nadzieje ze w koncu tak bedzie 😓
Usuńoj nie oj nie xD
UsuńAve Laciata! Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńSmutne... Współczuję Monice :(
Rocky to jakiś debil
Ale że wszystkich pozabijali w sensie że wszystkich? Ty ZUA zabiłaś Persiaka :((
Bogowie jako ludzie? to akurat mnie zaciekawiło.
Czekam na końcówkę.
Ave Luna! Ciesze się, że kochasz to coś :)
UsuńPrawie wszystkich. Oszczędził tych co Zeus wymieniał.
Tych bogów jako ludziów (błąd specjalnie) dużo nie będzie ale okej xD
Ojej! Zaskoczenie! Szok! No ok już lepiej... Rozdział jest po części dla mnie :).
OdpowiedzUsuńArya C.
cieszę się :D
UsuńNie sądziłam że to będzie aż takie zaskoczenie dla Ciebie xD
Czy ty właśnie zabiłaś... Chyba wszystkich ?! Nie dość że Luke'a to i Percy'ego ?! I Annabeth?! I Adriana ?!
OdpowiedzUsuńAle nie mogłaś zabić Rocky'ego ?! Ja tu się tarzam po podłodze i nie mogę się nadziwić czemu ?!
Dobra... Ogarniam się...
Co do rozdziału to wiadomo, cud miód i malina (jak ktoś nie wie o co chodzi to to ma znaczyć że rozdział super ;p)
Tylko znowu mam wrażenie że strasznie szybko się wszystko dzieje. No nic.
Weny życzę :)
Aurum
PS. Kto ogląda Percyego w niedzielę na polsacie ?
da, że oglądam xD
UsuńCo do tej akcji to już przepraszałam, ale w głowie mam milion pomysłów na minutę a każdy znika jak dotknę klawiatury czy długopisu :/
A kto powiedział, że Adrian i Ann i Percy nie żyją?
Nie, Rockiego nie mogłam zabić xD
Cieszę się, że Ci się podoba :)
O której jest Percy na polsacie?
UsuńJak mogłaś zabić wszystkich?! Wow... Super tragiczne ;P
OdpowiedzUsuńRocky jest ZŁY!!! :D ;P I głupi!!! P
Szkoda, że to już prawie koniec... :'(
Jak mogłaś zabić Luka?!
Ale ogólnie, to rozdział extra! :D :) ;P
Nie zabiłam wszystkich. Zabiłam prawie wszystkich xD
UsuńWiem, że Rocky jest zły. Gdyby nie był zły nie byłby Rockym xD
Mi też szkoda kończyć to opowiadanie, ale wszystko ma swój koniec. :(
Cieszę się, że Ci się podoba :)
A mi się podoba. W sumie fajnie, że w końcu ktoś postanowił napisać taką smutną opowieść. Ogólnie skomentuję wszystko naraz, bo to już końcówka, no i dopiero niedawno wszystko nadrobiłam.
OdpowiedzUsuńHistoria jest super świetnie cudowna, tylko jak na mój gust za dużo tych śmierci i powrotów do życia oraz herosów z depresją ;P. Mimo to bardzo ciekawie.
I bogowie jako ludzie to też fajny pomysł. Jest totalna apokalispa i to mi się podoba. KOCHAM TO ZAKOŃCZENIE!!!
Pozdrawiam
Córka Zeusa
Cieszę się, żę Ci się to coś podoba :)
UsuńTych śmierci jest dużo, bo ja lubię takie rzeczy :P
Bogów jako ludzi dużo nie będzie. Będą jeszcze tylko wspomniani.
a poza tym jeszcze jeden rozdział :) no i epilog.
Hej. Świetny rozdział. Ale dlaczego wszystkich zabiłaś?? Luke, Percy, Nico dlaczeeego?? Świetne http://ostatnia-przepowiednia-wyroczni.blogspot.com/ zobacz mój i jak chcesz to możesz udostępnić :) Ten drugi blog też jest świetny :)
OdpowiedzUsuńzaraz co Ciebie zajrzę :)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba.
Chwila... Ale Nico żyje. Percy też je... Percy żyje.