Afrodyto... Co ja ci zrobiłem? Ta piep... cholerna przepowiednia
o synu Hermesa i córce Hadesa. Potem mój brat i przepowiednia się wypełniła.
Oczywiście. Bo Monica musiała polecieć na tego "nieskazitelnego"
miłego, cholernego lekarza Adriana. A on na nią. I tak oto ta genialna
przepowiednia się spełnia.
Teraz jeszcze po mamie, po jej ciotce, po tej całej akcji z
tym diamencikiem Aresa. I tym recepcjonistą. Za cholerę nie wiem co we mnie
wstąpiło, by to powiedzieć. Po prostu... musiałem. Nie przeżyłbym jeszcze
jednej nocy w innym pokoju niż ona. Po pierwszym hotelu Lightmarków i nocy tam
(Przecież nie mogłem pozwolić by spała na kanapie), po prostu jak jej nie widzę
dostaję szału. A jak już ją widzę to chcę tylko jednego. Jej. Chcę ją całować,
przytulać...
Czemu? Thalia i Ann to były tylko jakieś głupie zauroczenia,
ale ona... Według mnie jest perfekcyjna pod każdym względem.
Zastanawia mnie jedno... Czemu skoro ona jest zakochana w
Adrianie, to pozwala mi się całować? Nie ważne... Ważne, że pozwala.
Jest druga w nocy, a ja, do cholery, nie mogę spać.
(Nadużywam słowa cholera...) Świadomość, że ona jest trzy metry dalej nie da mi
zasnąć. Już nie wiem co jest gorsze... Bycie z nią w jednym pokoju, bez
możliwości podejścia do niej i przytulenia, albo pocałowania, czy bycie w innym
pokoju z wielką ochotą użycia talentu od Hermesa do otwierania zamków i
przejścia do niej, tak jak poprzednio. Nic nie mogło mnie powstrzymać...
Skoro ja mam takie piekło to co musi mieć Adrian? Albo co
miał Percy nim zaczął chodzić z Ann tak na poważnie...? Wolę nie wiedzieć...
Ale... skoro mój brat jest w niej zakochany to czemu nie są razem w pokoju? Nie
wiem, ale mnie to cieszy.
Podświadomie podszedłem do łóżka i przykucnąłem przy Monice.
Kosmyk jej długich ciemnych włosów opadł jej na twarz. Błękitne tęczówki były
skryte pod powiekami. Jest prześliczna. Delikatnie odgarnąłem ten kosmyk.
Chciałbym ją przytulić i nie puścić do rana, by takie noce były zawsze.
Przejechałem palcami po jej policzku, ustach. Jej równy oddech delikatnie owiewał
mi palce.
Podniosłem się i usiadłem na łóżku. Jej idealna sylwetka
odznaczała się pod kołdrą. Moja ręka automatycznie powędrowała do jej ramienia,
poczym zjechała w dół i w górę, i tak kilka razy. Na jej skórze po moim dotyku
pojawiała się gęsia skórka.
Jej oczy delikatnie sie otworzyły. Cholera...
- Luke? - spytała cichym, zaspanym głosem. Jak bardzo bym
chciał słyszeć tak wypowiedziane swoje imię co rano... - To sen, prawda? Tak
naprawdę tu nie siedzisz... - wyszeptała jeszcze i podniosła sie tak, by złapać
mnie za szyję i pociągnąć w dół - Więc nic się nie stanie jak zrobię to...
I mnie pocałowała. Najpierw delikatnie, później bardziej
namiętnie... Od jakiś trzech dni (nie wiem ile spędziliśmy w tunelach) nie
czułem w ustach tej słodkiej nutki brzoskwini, która towarzyszy mi przy każdym
pocałunku z nią. Tak mi tego brakowało... Po kilku minutach odsunęła się ode
mnie.
- Połóż się tu, proszę... Zimno mi... - wyszeptała nadal
trzymając ręce na mojej szyi. Nie mogłem powstrzymać cichego śmiechu. Pocałowałem
ją delikatnie w czoło i położyłem się po drugiej stronie łóżka od razu ją do
siebie przytulając.
- Dobranoc, skarbie... - szepnąłem jeszcze do jej ucha i znów
pocałowałem w czoło. Ona westchnęła słodko i bardziej się we mnie wtuliła. To
jedna z najlepszych nocy w moim życiu... Jej cichy oddech mieszał się z moim, a
jej serce zdawało się bić takim samym przyśpieszonym rytmem jak moje...
Bezgłośnie wyszeptałem jeszcze "Kocham cię" i Morfeusz zabrał mnie do
swojego świata, pokazując mi moją przyszłość z Monicą... Niestety nie ma
możliwości jej spełnienia, bo ona kocha Adriana, Adrian ją. Pozostaje pytanie,
czemu ona chce, bym tu leżał i ją przytulał. Czemu Adrian był zadowolony z
tego, że ją pocałowałem? To wiedzą tylko oni. Może nie usłyszałem, jak dodał coś
o tym, że mnie zabije z tego powodu? Nie wiem. Na razie nie mam co nad tym
myśleć. W głowie usłyszałem cichutki śmiech... dziecka... Morfeusz, aż tak
ubarwia moje sny?
Na szczęście obudziłem się przed Monicą... Leżała z głową na
moim torsie delikatnie mnie obejmując. Moje ręce spoczywały na jej tali.
- Dzień dobry, skarbie... - szepnąłem i złożyłem na jej
czole długi pocałunek, poczym delikatnie ją z siebie ściągnąłem. Od razu jak
wstałem poczułem straszną chęć położenia się znowu obok i poczekania, aż otworzy
oczy i zobaczę jej piękne, błękitne tęczówki. W ogóle nie wygląda na córkę
Hadesa. W niczym nie przypomina Bianki, ani Nico. Często pomocną cechą, by
określić boskiego rodzica są oczy. Wydawało mi się niemożliwe by dziecko Hadesa
miało niebieskie oczy, to tak jakby dziecko Posejdona miało ciemne oczy.
Ostatni raz przejechałem ręką po jej jedwabistych włosach i
delikatnej, prawie białej skórze i poszedłem z plecakiem do łazienki. Chęć
powrotu do niej była tak silna, że nogi najprościej odmówiły mi kolejnych
kroków i osunąłem się po drzwiach na podłogę. Spokojnie... Dopóki się nie
ogarnę nie wyjdę s tond. Moją pierwszą reakcją będzie rzucenie się na nią, jak
się tu nie opanuje. Wstałem i obmyłem twarz zimną wodą. Trochę lepiej... Zimny prysznic
też dobrze mi zrobił. Wszystko robiłem ledwo przytomny... Złym pomysłem było
podejście wtedy do niej... Przy niej tracę cały rozsądek... Chcę ją tylko
całować, przytulać i mieć gdzieś wszystko inne. Liczy sie tylko ona... Im
więcej jej dotykam, im częściej całuje, tym bardziej tego chcę, a jak tego nie
robię nie mogę skupić się na czymś innym niż jej słodkie usta, piękne oczy,
idealna figura, długie nogi... Stop!!!
W jeansach,
wycierając włosy, wyszedłem z łazienki i walnąłem plecak gdzieś w kąt. Ręcznik
wylądował, gdzieś po drugiej stronie. Monica jeszcze spała... Wynalazłem w
plecaku jakąś koszulkę i włożyłem ją na siebie. Wtedy coś cicho wyszeptała, a
ja myślałem, że oszaleję. Jej słodki głos o tej porze i w takiej sytuacji
dobrze na mnie nie wpływa...
- Cholera, oszaleję przez nią. Niech ta cudowna, rockowa
wersja Śpiącej Królewny się obudzi. - zacząłem cicho mówić do siebie. Wtedy się
obudziła. "Nie... nie rzucisz się na nią. Nie..." powtarzałem sobie w
głowie. Szybko się rozbudziła i poszła do łazienki mówiąc, że głowa ją boli.
Mam nadzieję, że nie przeze mnie...
____________
Oto przed wami cały rozdział/bonus z perspektywy Luke'a!!!
Może trochę przesadziłam w niektórych momentach, ale jest...
Od teraz przed każdą słodką scenką jaką będę pisać, najpierw przeczytam ten rozdział. :)
Szczerze to chyba wyszedł mi średnio.
Mam nadzieję, że się podoba.
Rozdział dedykuję każdemu kto to czyta i komentuje. Loffciam was!!! <kocham słowo Loffciam...>
A teraz muszę się wytłumaczyć, czemu rozdział jest dziś, a nie w weekend, choć na weekend był skończony.
Więc... Dwadzieścia sześć lat temu w Canton, w stanie Ohio, urodził się nasz cudowny odtwórca roli Luke'a Jake Abel!!! Tak Jake dziś ma 26. urodziny, więc HAPPY BIRTHDAY JAKE!!! <napisałam to sobie dziś na ręce w trzech zeszytach...>
I z okazji jego urodzin... pospamię giffkami i zdjęciami. <ostrzegam rozróżniam prawie każdą jego rolę>
Na początek Jake, jako Jake. :)
Teraz jako Luke <3
Kocham ten giff....
Adam Winchester-Milligan z Supernatural <ktoś ogląda?> <3
Ian O'Shea z Intruza <3
Mark James z Jestem Numerem Cztery <3
<dokładniej to jest wpadka, ale...>
Widziałam wszystkie z tych filmów (seriali SPN nie można ominąć) i strasznie mi się podobały, więc polecam.
A teraz... wiadomość. W zeszłą niedzielę (10.11.2013 r.) Jake ożenił się z Ally Wood!!! Wszystkiego najlepszego!!! znowu...
<dowiedziałam się tego na Informatyce jak szukałam tapety na komputer... na początku nie wierzyłam...>
No dobra... Fiu... dużo tego...
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!
P.S Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Za prawie DWA TYSIĄCE WEJŚĆ!!! Arigato!!! <znów szpanuję japońskim>
Jane!!! <pa po japońsku> :)
Rozdział cudowny jak każdy !
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
Rozdział jest świetny, dokładnie opisuje wewnętrzna walkę Luke'a ;) Chociaż moim zdaniem i tak jest głupi i ślepy, bo nie widzi, że Moni kocha jego, a Adrian tylko cieszy się ich szczęściem ;P Gify też świetne, ale jak przeczytałam, że Jake ma już 26 lat, to prawie spadlam z krzesla - ON NIE WYGLADA NA 26 LAT!!! Już ci tam nie zanudzam, powiem tylko jeszcze, ze czekam szybko na kolejny, bo naprawde jestem ciekawa, co tam się dalej stanie ;> Pozdrawiam i życzę dużo dużo dużo dużo dużo dużo dużo weny i tyle samo wszystkiego najlepszego dla naszego kochanego Jake'a/Luke'a <3
OdpowiedzUsuńOj tam Luke już mógł się na nią rzucić na pewno czytelnicy pozwolą ;). GRATULUJE 2001 WEJŚĆ!!!
OdpowiedzUsuńJedno słowo :
OdpowiedzUsuńS W E E T
SWEET ^.^
OdpowiedzUsuńBardzo Bardzo Bardzo przepraszam że się tak spóźniłam jak zwykle wszystko super :)
OdpowiedzUsuńWeny życze
czytam twojego bloga od 1,5 godziny jest świetny i w ogule ale zauważyłam że uparcie piszesz "s tond"
OdpowiedzUsuńto się tak nie pisze?
Usuńcieszę się, że Ci się podoba :)
*w ogóle. przez zamknięte :)
Dla mnie świetne!!!
OdpowiedzUsuńJa jestem typem romantyczki a nie brutala więc uważam, że rozdział wspaniały! Bardzo dobrze wiem że Persefona, Podziemie, Hades, śmierć i miłość do siebie nie pasują, lecz przecież nie wszystkie puzzle muszą się łączyć by stworzyć piękny obrazek!!!
Ja tam lubię pobyć czasem brutalna, szczeólnie dla moich bohaterów * #Rillianne *
UsuńJak to nie pasują? Hades porwał Persefone bo ją kochał więc