środa, 6 listopada 2013

Rozdział 14 - "Przed nami siedziała May Castellan..."

[Z góry zwisał wielki pająk wielkości konia pociągowego.] 
Sama automatycznie się cofnęłam.  Pająk od razu zaatakował Annabeth, która nie miała się, czym bronić.  Na szczęście Perciemu udało się go odepchnąć. Potem nie miał takiego szczęścia. Wielki pająk ugryzł go w ramię. Z rany od razu zaczęła płynąć zielona toksyna, pochłaniając ramię syna Posejdona.  Drżącymi rękoma udało mi się wystrzelić jedną strzałę, ale i ta nic nie zrobiła pająkowi. Ann wyrwała Perciemu z ręki Orkan i zaatakowała potwora. Od razu zamienił się z złoty pył i zniknął w ziemi. Rana Perciego wyglądała okropnie. Adrian czymś ja polał. Zielona toksyna cofnęła się zostawiając tylko ślady szczękoczułek (chyba to się tak nazywa. Nie byłam dobra z biologii). Przeszliśmy jeszcze spory kawałek, gdy usłyszeliśmy straszny śmiech. Clarisse zatrzymała się i patrzyła z osłupieniem w ciemność za zakrętem.
- C-c-co o-o-ona t-t-t-tu r-r-r-robi...? - wydukała. Z zakrętu wyszła lekko podobna do córki Aresa dziewczyna śmiejąc się wniebogłosy.
- I co siostrzyczko? Nadal się mnie boisz? I szczerze się nie dziwię. A za chwilę dołączysz do mnie na Równinie Kar... - powiedziała i zaatakowała niezdolną do niczego Clarisse. Udało mi się w ostatecznym momencie ją zatrzymać. Wiem, że nie mogę jej nic zrobić. Zranić może ją tylko Clarisse. Wycelowałam w siostrę Clarisse strzałę. Wtedy córka Aresa się otrząsnęła. Dobyła swojej włóczni i bez serca wbiła ją w serce siostry.
- Nie tu jest twoje miejsce, Megan. Jak i moje nie jest na Równinie Kar... - po chwili dodała z wrednym uśmiechem -No to idziemy dalej? Ciekawa jestem, jakie okropieństwa są przygotowane dla was chłopcy.
Już to rozumiem. Gdzieś tu czai się jakiś potwór, który zabiera dusze z Podziemia, ale takich osób, które były nam bliskie, albo tworzy potwory godne najstraszniejszych koszmarów.
Nogi trzęsły mi się nadal. Ledwo szłam. Wielki pająk, dusza siostry Clarisse, dusza cioci... Co będzie następne?
Szliśmy, szliśmy i szliśmy. Nagle na drodze stanęła nam bardzo ładna brunetka.
- Adrian. Skarbie. A więc, tu jesteś!!! - krzyknęła i się na niego rzuciła.
- Clara? Ale, przecież, ciebie... - zaczął się jąkać. Nie mogłam powstrzymać lekkiego śmiechu. Adrian pocałował swoją byłą dziewczynę... i wbił jej miecz w brzuch.
- Ale, przecież ciebie w ogóle nie obchodzę, a rok temu wyprowadziłaś do Europy, by się mnie pozbyć. - powiedział bez uczuć - Od tamtej pory mam cię gdzieś. To nie było takie straszne. Ciekawe, co dla was przygotowali. - powiedział i ruszył dalej. Nie rozumiem go. Ale jest bratem Luke'a, a jego też nie rozumiem. Następny na naszej drodze był... Luke? Każdy utkwił wzrok w lustrzanym odbiciu Luke'a. Różniły ich tylko oczy.  Ten, co stał przed nami miał złote oczy... a nie niebieskie jak Luke.
- Kronos... Naprawdę musimy cię znowu zabijać? - spytali jednocześnie Ann, Luke i Percy. Teraz zostało pytanie... Kronos jest koszmarem dla... Luke'a czy Perciego. Obaj nie mają z nim pięknych wspomnień. Bóg czasu dobył swojego sierpa i zaatakował syna Posejdona. Czyli jednak to "koszmar" Perciego. Wiedzieliśmy, że nic nie wskóramy, więc Perseusz sam się męczył z tytanem.
- Zmarła rodzina, największe koszmary, złe wspomnienia... Co jeszcze? Bycie świadkiem śmierci? - wymamrotałam.
- Masz świadomość, że został tylko Luke? - spytała Ann. Obie siedziałyśmy skulone pod ścianą próbując ignorować odgłosy walki. Nagle wszystko ucichło. Podszedł do nas Percy z głupim uśmiechem. Pokazał, że możemy iść dalej. Po niedługim czasie przeszło mnie dziwne uczucie i poczułam dziwny zapach, jak by... śmierci? Za zakrętem ujrzeliśmy lekko już straszą kobietę z siwymi włosami. Jej oczy błądziły po ścianach jakby była niewidoma. Kiedy Luke ją zobaczył nie był w stanie się ruszyć. Mimo, że nigdy nie widziałam tej kobiety wiedziałam, kto to jest. Przed nami siedziała May Castellan - matka Luke'a i Adriana. Kobieta podniosła wzrok na Luke'a. Wstała i podbiegła do niego. Jedna nie jest niewidoma. Ale na pewno niedaleko jej do tego.
- Luke!!! - krzyknęła. Po chwili spostrzegła Adriana - Ty, ty, ty przecież nie żyjesz. Hermes powiedział, że umarłeś.  - wydukała i osunęła się na ziemię. Oboje od razu zrobili krok w jej stronę.
- Czy tylko mi się wydaje, czy ona jest już normalna? - spytała Annabeth.
- Luke... - zaczęła płakać - Przepraszam...  Nie byłam cudowną matką... - powtarzała. Obaj bracia Castellan podeszli do niej jeszcze bliżej.
- Chłopaki... Musze wam coś powiedzieć. Nie będzie to fajne ze względu na to, co się okazało, ale... Ktoś ją tu przyprowadził, uleczył i pozostawił na śmierć. Ona niedługo umrze... Czuję to... - wyszeptałam. May podniosła na mnie wzrok. Pokazałabym do niej podeszła, a swoich synów na chwilę odprawiła. Usiadłam obok niej. Przytuliła mnie i wyszeptała na ucho:
- Zaopiekuj się Luke'm. Proszę... I pamiętaj. Kanapki z masłem orzechowym, ciasteczka z kawałkami czekolady i cola.
Z moich oczu popłynęły łzy. (chociaż kawałek o ciasteczkach, coli i masłem orzechowym był dziwny i trochę chciało mi się śmiać) Nie znam jej w ogóle. Jest tylko matką mojego kochanego Luke'a... Po chwili chłopaki podeszli do mnie i odciągnęli od ich matki. Cały czas płakałam. W oczach chłopaków też zobaczyłam delikatne ślady łez. May chwilę później trafiła na osąd do mojego ojca. Chłopaki mocno zaciskali pięści. Po dalszej wędrówce przez tunele natrafiliśmy na wielką jaskinię. Na podeście utkanym z pajęczyn błyskał na czerwono wielki diament.

- P-p-pajęczyny...? - wyszeptała Annabeth. Nagle z sufitu zwiesił się wielki pająk, z głową kobiety. Właśnie przed nami, do góry nogami (odwłokiem czy co to tam jest), zwisała Archane...
____________________________
Oto jest czternasty rozdział.
Tydzień czekać na 888 słów... (Word mi policzył :) )
Zgodnie z tradycją przepraszam za błędy.
Rozdział jest dla wszystkich :) 
Kto wie o co chodzi z kanapkami z masłem orzechowym, ciasteczkami z czekoladą i colą? (nie było, że z czekoladą, ale każde dziecko woli z czekoladą niż bez, więc przyjęłam, że z czekoladą)
Co do następnego daję wam wybór. Następny rozdział będzie miał około trzy strony A4 w Wordzie. Mogę dodać go w niedzielę, ale wtedy ponad tydzień będzie trzeba czekać na następny (jestem ZUA!!! [wbrew pozorom to nie jest źle napisane. Ten błąd jest specjalnie) Albo w środę, lub wtorek za tydzień. Wybierajcie.
Plus w następnym rozdziale będzie mały bonusik w postaci moich rysunków. (chyba, że nie chcecie oglądać moich bazgrołów) [jeżeli moja ukochana ksero-kopiarka będzie działać]
No dobrze nie zanudzam.
Laciata <3
P.S Sweet focia z Jake'm i Loganem <3


i Z Alexandrą i Brandonem przed greckim Panteonem  (byłam tak i stałam w tym samym miejscu rok później...) [ale się chwalę :) ]

plus... Czy on nie ma pięknego uśmiechu? (tak... uwielbiam Jake'a Abela...)

No dobrze pospamiłam sobie. :) Jako wynagrodzenie za tylko 888 słów.
Już oficjalnie nie zanudzam
Laciata <3
Jak czytasz to skomentuj!!!


10 komentarzy:

  1. Po pierwsze tak wiem o co chodzi z ciasteczka mi i colą itp. Ciągle o tym gadasz i karmisz swojego pou!
    Po drugie: TY ŁADNIE MALUJESZ!!! TO NIE SĄ BAZGROŁY!!!!! SAMA CI BŁĘDY WYTYKAŁAM!!!
    A i po trzecie: On nie ma sweetaśnego uśmiechu co już ci mówiłam...
    No a teraz z tak do rozdziału... JAK ZWYKLE CUDO *.*
    Pająki.... Fu.....
    Koffam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah, rozdział świetny, nawet nie mam co napisać XD Niby taki smutny, ale mnie cześć z ciasteczkami, kanapkami i cola rozwaliła XD Czeksm szybko na NN i chętnie zobaczę, jak rysujesz, wiec dodaj obrazki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle cudownie piszesz
    Czekam na CDN
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny !!!!!!
    Czekam na next !!!
    Dodawaj więcej obraz i innych różnych rzeczy :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogłabyś zmienić wygląd bloga żeby go tak trochę odświeżyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko nie zapomnij dodać rysunków bo chcę coś obsmarować (żartowałam, chociaż... )

    OdpowiedzUsuń
  8. Szybko dodaj rozdział, bo czekam i czekam i normalnie niemoge

    OdpowiedzUsuń
  9. "Nie rozumiem go. Ale jest bratem Luke'a, a jego też nie rozumiem." Tym zdaniem bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś!!!
    Dla ciebie wszystko co będzie miało związek z Luke'iem będzie piękne i słodkie. Jako Monica jesteś w nim zabujana po uszy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako Monica w ff które piszę z przyjaciółką już nie jestem, i to od dawna :') Luke jest miłym wspomnieniem,a jakbym PJ znowu przeczytała było by Aww po prostu. Obecnie moje serce bezpowrotnie skradła Wielka Trójka - Will Herondale, Lucian Kiggs i Raffe z Angelfall
      Co tam do zaskoczenia?

      Usuń