sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 21 - "Nie odpowiedział mi nic, tylko..."

[Po długiej... długiej walce. Udało nam się ją pokonać. W sensie oni ją pokonali, a ja jednym zbędnym ruchem wykończyłam ją do końca. ]

Zdążyła mi jeszcze podciąć nogi. Upadłam. Próbowałam wstać, ale na darmo. Czułam przeszywający w prawej nodze. Najwidoczniej ją złamałam. Pokłusował do nas Chejron. Wsadzili ciało córki Aresa na grzbiet centaura i pognał do Wielkiego Domu. Powiedział, że spotkamy się za półgodziny. (Nie zauważył, że nie mogę wstać... ) W tym czasie mamy ogarnąć martwe ciała, których Clarisse się pozbyła.
Adrian podszedł do ciała dziewczyny, leżącej na brzuchu. Odwrócił ją... i zamarł. Przed nim leżało martwe ciało córki Demeter, Alice. Dziewczyny, która mu się strasznie podobała i wracając prawie cały czas o niej gadał. Rzucił miecz, cholera wie gdzie i pobiegł, też cholera wie gdzie. W półgodziny ułożyli ciała w rzędzie. Poległo równo sześć osób. Dwójka od Demeter, dwóch od Hefajstosa, jeden od Hermesa i jedna od Ateny, Lily... dziewczyna Nico. Nie znałam nikogo z nich, oprócz Alice i Lily... Każdy parzył na mnie jak na zdrajcę. Nie ruszyłam się nawet o milimetr żeby pomóc z ciałami. Zabiłam Clarisse, siedzę jak księżniczka i patrzę jak oni wykonują brudną robotę. Chejron zawołał na zebranie.
- Nawet na zebranie się nie wybierasz? No tak. Przecież jesteś tak cudowna, że nie musisz odpowiadać za to, że ją zabiłaś. - wysyczał z jadem średniego wzrostu szatyn. Podejrzewam, że od Hermesa.
- Odwal się, Chris. - powiedział Luke, omijając go i podchodząc do mnie - Nic ci nie jest?
- Gdyby nic mi nie było to bym pomagała. - szepnęłam z jadem. Potem uświadomiłam sobie, że to przecież Luke. Od którego wymuszałam bycie dla mnie miłym. Przydałoby się też być miłą. - Przepraszam... Noga mnie strasznie boli. Nie mogę wstać...
- Tak, jasne. Udajesz, by cię na rękach nosili. - powiedział Chris używając takiego samego tonu co wcześniej.
- Powiedziałem odwal się. - warknął Luke spoglądając na niego przez ramię. Miałam maleńkie wrażenie, że jego oczy błysnęły złotem. Chris zdawał sie przestraszyć i posyłając mi wrogie spojrzenie i odszedł w stronę jeziora.
- Twoje oczy... - szepnęłam. Nadal lekko błyszczały złotem. - One... Są złote...
Luke lekko się uśmiechnął.
- Czasem jak się na kogoś wkurzę, to błyszczą na złoto. Jakaś część nienawiści Kronosa nadal we mnie jest. Ale to nic. Chodź. Trzeba iść na zebranie.
Syn Hermesa pomógł mi wstać, po czym wziął mnie na ręce. Kiedy weszliśmy do sali gier przywitali nas zdziwionym spojrzeniem. Powiedziałam Chejronowi co się stało z moją nogą. Luke posadził mnie na stole, a Chejron zaczął opatrywać moją nogę.
 Przy stole do pin-ponga zebrali się Travis i Connor Hood, ktoś od Hefajstosa, jakaś dziewczyna od Demeter, Luke, Percy, Ann i jakiś chłopak od Aresa.
- Clarisse nie żyje. Dużo obozowiczów jest rannych. Zwołałem tu tylko grupowych poległych. Opowiedzcie co się stało. Nie całą misję, tego dowiem się później. Od momentu, gdy Clarisse zaczęła się dziwnie zachowywać.
Ann podjęła opowieść. Opowiadała o wszystkim. Jak się zachowywała w samochodzie, o naszej kłótni.
- Więc to przez ciebie weszła do Obozu?! - krzyknęła dziewczyna od Demeter.
Pokiwałam niechętnie głową.
Chejron zaprosił resztę grupowych i opowiedzieliśmy misję.
- Chwila... Skoro "świętą osobą" dla Hermesa, była jego matka. To czy Hermes nie oszaleje? - zapytał syn Aresa, wskazując na Luke'a.
- Nie. Po śmierci takiej osoby, "świętość" przelewa się na rzecz najbardziej związaną z nią. - wytłumaczył centaur.
Po jeszcze kilkunastominutowej rozmowie Chejron wyprosił wszystkich, z wyjątkiem mnie. Przeniósł mnie na grzbiecie do części szpitalnej, bo dopiero tam mógł wszystko dokładnie obejrzeć i opatrzyć.
- Może boleć. Musze do końca nastawić kość. - powiedział.
Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy on złapał moją nogę i mocno szarpnął. Krzyknęłam. Po chwili bólu ulżyło mi. Chejron posmarował mi czymś miejsce, gdzie najbardziej bolało, poczym owinął mi całą nogę watą. Gdy już to zrobił wyjął z miski z wodą biały, gruby rulon. Zaczął owijać nim watę. Później następnym i następnym i chyba jeszcze jednym. Po kilku minutach białe coś, czym miałam owiniętą nogę wyschło. Po chwili odkryłam, że to gips.
- No dobra. Nektar i Ambrozja niewiele pomogą, więc będziesz musiała się trochę z tym pomęczyć. - powiedział i podał mi kule.
- Ech... Przeżyje... - wymamrotałam i wstałam. Jak dobrze, że mam praktykę w chodzeniu u kulach. Kiedyś na W-F'ie jakaś jędza mnie popchnęła, tak, że potknęłam się o turlającą się piłkę i skręciłam kostkę.  Wyszłam z Wielkiego Domu. Czekała na mnie Ann.
- Żyjesz? - zapytała z troską.
Pokiwałam głową i zaczęłyśmy iść w stronę domku nr 13. Rozmawiałyśmy na różne tematy. Nigdy nam się nie skończą... Każdy obozowicz patrzył na mnie ze wstrętem. Weszłyśmy do domku. Nico siedział skulony na swoim łóżku. Przywitałyśmy się i usiadłyśmy na moim. Wyjęłam z torby misia od Hermesa i trzymałam go w rękach rozmawiając z Annabeth. Chejron odwołał ognisko i o 22, Ann musiała wracać do siebie. Nico nie odezwał się ani słowem. Cały czas mnie ignorował.
- Podsłuchiwałeś naradę i jesteś na mnie wściekły, że to przeze mnie weszła do obozu, a nie straciła przytomność poza granicami, by Chejron mógł ją przesłuchać przywiązaną, niegroźną... i zabiła Lily, tak? - zapytałam. Pokiwał głową i schował się pod kołdrą. Westchnęłam i sama położyłam się spać. (przytulając misia. Zaczęłam kochać tą maskotkę) Na szczęście nic mi sie nie śniło.
Następnego dnia miałam tylko obserwować lekcje. Udział brałam tylko w mitologii i grece. Na śniadaniu wszyscy szeptali między sobą. Tak samo na obiedzie.
Jest czas wolny. Obozowicze wałęsają się wszędzie. Ja siedzę na plaży, na jednej z przybrzeżnych skał. Ma taki fajny kształt, i jeżeli na się coś na czym można usiąść to jest to najlepsze miejsce, na uboczu, piękny widok na zatokę i na zachód słońca... Popijałam małymi łyczkami Nektar, który dał mi Chejron. Na plażę weszła para. Śmiali się, całowali. Zauważyli mnie i uciekli w drugą stronę. Tak każdy, kto mnie mija. Nico mnie ignoruje. Adrian tak samo. Cały domek Aresa chce mnie zabić. Super... Pewno już wszystko zostało rozgłoszone. Każdy wie o tym co zrobiłam, ale... Skąd mogłam wiedzieć, że będzie próbowała wszystkich pozabijać? Gdyby można było jakoś przeprosić... Zrobić coś, co sprawiłoby, że było by lepiej... Tylko nic mi nie przychodzi do głowy...
Położyłam się z westchnieniem.
- To uczucie jest straszne, prawda? - zapytał Luke, siadając obok mnie.
- Tak... Nawet sobie nie wyobrażam, co miałeś ty, gdy tu wróciłeś...  - przerwałam - Tak!! To jest to!!! - krzyknęłam po chwili, gwałtownie się podniosłam i prawie ześlizgnęłam z kamienia, gdyby Luke mnie nie złapał.
- Naprawdę... Zawsze, to ja cię ratuję... - powiedział kręcąc głową.
- Tak, wiem... Ironia... Ale ja się cieszę!!! Wiem jak mogę sprawić, by mi wybaczyli!!! Pójdę do ojca i poproszę o wskrzeszenie wszystkich poległych. Albo większości... albo kilku osób... Nie wiem!!! - krzyknęłam i chciałam zeskoczyć z kamienia, ale Luke znów mnie złapał. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko pokazał ręką na moją nogę.
- O... Zapomniałam... - wyszeptałam - Pomożesz... mi zejść?
- Jasne... Ale do Podziemia nie idziesz. - powiedział stanowczo i zszedł z kamienia. Ja przesunęłam się na skraj tak, by Luke'owi łatwo było mnie złapać.
- Czemu? - spytałam, gdy już siedziałam na skraju.
- Z tą nogą? Powodzenia. A po za tym sama tam nie pójdziesz, nie pozwolę... - zaciął się - Chejron ci nie pozwoli.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Chejron mi nie pozwoli, czy TY mi nie pozwolisz? - zapytałam i odepchnęłam się od kamienia. Spadłam wprost w jego ramiona... Zakręciło mi się w głowie od jego zapachu... Afrodyto... Naprawdę? Wiem, że przez pomyłkę byłam wzięta za twoją córkę, ale... no czemu?  wyszeptałam w myślach.
- I ja i Chejron. - wyszeptał mi do ucha.
Zarumieniłam się i próbowałam się od niego odsunąć. Mimo, że każda moja komórka chciała znów go przytulić. Oczywiście zapomniałam o nodze. Również oczywistą rzeczą jest, że się zachwiałam i upadałabym, gdyby nie złapał mnie Luke. Zaśmiał się i pomógł mi przywrócić równowagę. 
- Idziemy? - zapytałam z nadzieją - Chcę pogadać z Chejronem. A poza tym... MUSZĘ iść sama, bo Nico ze mną nie pójdzie, a nikogo innego Charon nie przewiezie, jeżeli nie jest martwy.
Luke nic nie powiedział, tylko złapał mnie w pasie i pomógł przejść przez piasek. Po drodze wziął jeszcze moje kule. Kiedy stanęliśmy na trawie nie puścił mnie. Nadal stał z rękami na mojej tali. Chciałam się odsunąć, ale mi nie pozwolił.
- Luke... - zaczęłam cicho. Nie mogłam oderwać wzrok od jego oczu. Mimo to chciałam się odsunąć. Było mi strasznie głupio, że musiał mi pomagać. Wiem, że gdybym się odsunęła runęłabym na ziemię, ale może udałoby mi się utrzymać równowagę i sięgnąć po kule.
Nie odpowiedział mi nic, tylko mnie pocałował.
_________________
Oto jest dwudziesty pierwszy rozdział.
To obiecane trzy strony.
Do buta, a nawet wcześniej dostałam od Mikołaja taki piękny prezent. Więc by móc zrobić z tym prezentem to co z tym prezentem zrobić trzeba proszę was, żebyście w tym tygodniu zaglądali tu codziennie. (Brzmi to jak żebrane o wejścia, czym obiecuję nie jest)
Ale skoro o żebraniu mowa... Pod poprzednimi rozdziałami było 16 i 26 komentarzy, a pod ostatnim ? Osiem. Sześć nie licząc moich. Co się stało? Kiedyś było Was więcej.
Dlatego rozdział dedykuję Weronice Lynch, Bielanie, Arum Argentum i Daughter of the Moon. Dziękuję Wam <3
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!
P.S Muszę się wam pochwalić. W regionie gdzie mieszkam jest drukowany kwartalnik "Prowincja" i w ostatnim numerze (14) ZOSTAŁO WYDRUKOWANE MOJE OPOWIADANIE!!!
Laciata wkracza na ścieżkę drukowania opowiadań. Chociaż na tym pewno się skończy, bo inne moje opowiadania są o Percym, Naruto i Schugo Chara, (dwóch ostatnich już nie piszę)

13 komentarzy:

  1. Dzięki! Rozdział ekstra! Już czekam na nexta ! I czemu mamy wchodzić codziennie ? Nie mówię, że nie będę bo i tak parę razy dziennie wchodzę :)
    Kocham twój blog !

    Ps. Sama dopiero zaczęłam pisać bloga, ale była bym bardzo wdzięczna gdybyś zajrzała i może skomentowała ? Choć mój blog nijak się ma do Percy'ego Jackosna to liczę, że się spodoba. Tu link:
    http://live-with-wings.blogspot.com/

    I jeszcze raz kocham tego bloga <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć że wchodzisz parę razy dziennie. Też tak robię. Każdy blog sprawdzam milion razy dziennie.
      Co wchodzenia codziennie. Dostałam do buta (na prawdę to wcześniej, ale dobra) pewien prezent i muszę go wykorzystać.
      Zaraz wchodzę na twojego bloga i zaraz znajdzie się w moich zakładkach.
      Czytałam kiedyś blogi nie o Percym, teraz też czytam.
      Nawet nie wiesz jakie co cudowne uczucie widzieć słowa "Kocham twój blog" Tak się cieszę, że się komuś to podoba.

      Usuń
  2. Dzięki za dedyk .
    Ale czemu mósiałaś skończyć w takim momencie !?
    Obiecuje że kiedyś cie za to kline. Nie wiem gdzie nie wiem kiedy nie wiem jak ale to zrobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja kocham kończyć w takich momentach. Bo jestem ZUA!!! Buahahahahahaha
      Jak chcesz mnie odwiedzić (by mnie zabić) to zapraszam :)

      Usuń
  3. naprawdę świetny blog mój ulubiony
    i przy okazji daje link do mojego bloga
    http://wswiecieherosow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za dedykacj ;* Wszysto wyszło ci świetnie, ślicznie, fantastycznie, tylko ja dalej nie ogarniam, o co chodzi z Clarisse XD Ale akcja pójścia do podziemi jest super pomysłem i mam nadzieję, że Nico sie odobrazi i pójdzie razem z Moni (ostatnio jakoś tak totalnie pokochałam Nico i wszystko związane z podziemiami <3 ) No i oczywiście Lukie ma iść z nią, bo dogadam się jakoś z Bielaną i cię ukatrupię ;> Postaram się wchodzić codziennie, ale jestem w chwili obecnej we Francji i trochę czasu mam mało a internetu jeszcze mniej :< Ale obiecuję, że się postaram ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże.... Ty jesteś we Francji?!
      Nie obrażę się, jeżeli nie będziesz wchodzić. Gdybym tez gdzieś wyjechała też bym poświęcała jak najwięcej czasu na... cokolwiek ty tam robisz :)
      Co do Nico... To ja tez go kocham. Jego się nie da nie kochać. A podziemia i mroczne sprawy to ja zawsze kochałam <3
      I Nico się nie odfocha. To ci mogę obiecać.
      Ja mam już cały scenariusz jak to będzie i tak dalej.
      A dogaduj się z Bielaną. Zapraszam. Tylko nie wiem jak wytrzymacie z moją zrąbaną psychiką :)
      Zaczynam od końca i przechodzę do początku.
      Na prawdę? To jest świetne fantastyczne itp? Ja chyba tak tego nie wiedzę.
      A co do Clarisse to będzie długa niewiadoma... Ale plany to ja już mam... Buahahaha co do Luke'a... To też już plany są ustalone.
      A Obiecałam, że będą razem...?
      Jestem ZUA!!! Buahahahahahaha!!!
      Laciata <3

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle cudowny *.*
    Dziękuję za dedykację :*
    I nie długo będzie nasz kochany troll.... hi hi hi...
    Okej a co do "prowincji" to wiesz,że najprawdopodobniej ujawnisz swoje imię i nazwisko, co nie??
    Ale się nie mieszam bo nie wiem....
    Jeszcze raz rozdział cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmieniłam troche wygląd bloga i jest dokończenie rozdziału 1 mam nadzieje ,że wpadniesz.
    Zapraszam;D
    Etna

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział biedną Moni szkoda mi jej końcówka genialna :)
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń