[Po chwili dogoniła
nas Afrodyta.]
- Dziewczyny, zatrzymam was na chwileczkę. - powiedziała.
Każda z nas zatrzymała się i czekała na to co powie bogini miłości. Luke, Percy
i Adrian również się zatrzymali - Wy nie. Idźcie sobie. Może później do was
zajrzę. - odprawiła ich machnięciem
ręki. W ociąganiem odeszli od nas na tyle daleko, by nas nie słyszeć. Percy co
chwila wysyłał tęskne spojrzenia w stronę Ann. Ja miałam wrażenie, że któryś
mnie obserwuje.
- No dobra. Czego chcesz? - zapytała Annabeth krzyżując
ramiona na piersi.
- Chciałam ci szczere pogratulować. Mam przeczucie, a
dokładniej pewność, że będziecie razem szczęśliwi. - powiedziała z szerokim
uśmiechem.
- Wcześniej mi mówiłaś coś innego odnośnie mojego życia
miłosnego. - warknęła córka Ateny.
- Żartowałam - machnęła lekceważąco ręką - Tak ślicznie
wyglądasz razem z Percym, że nie miałam serca tego zmieniać. A ty Clarisse? Jak
ci się układa z tym synem Hermesa... jak on miał? A Chris! Dziwię się, że taka
dziewczyna jak ty jest z byłym zdrajcą. Chociaż Luke był gorszy... Ale tobie,
Monico, się nie dziwię. Jest podobny do ojca, a według mojego rankingu bogów
Hermes jest na drugim miejscu ex aequo z Apollinem. nie dziwię się, że ci się
podoba. Na twoim miejscu też bym się zakochała w Luke'u. - mówiła z wielkim
przejęciem. W jednym się muszę zgodzić : Luke naprawdę przypomina ojca. Oczy,
kolor włosów, tylko jest delikatna różnica odcieni, (tak Hermes jest blondynem,
ciemnym, ale blondynem).
Wszystkie patrzyłyśmy się na nią jak na córkę Artemidy. Nie
spodziewałyśmy się takich słów od Afrodyty. Żadna jej nie odpowiedziała.
- No dobrze. Ja muszę lecieć. Pa, pa. Powodzenia z
chłopakami. - puściła nam oko i pobiegła w stronę Panteonu. Chociaż nie tyle co
pobiegła. Biegła w taki sposób, że wyglądała jakby leciała. Dołączyłyśmy do
chłopaków. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Na dworze już się
ściemniało. Tak długo byliśmy na Olimpie?
Adrian zadzwonił do kogoś i powiedział, że mamy zaczekać. Po
kilku minutach zatrzymał sie przy nas czarny samochód. Wysiadł z niego
średniego wzrostu szatyn, z zarzuconą na prawą stronę grzywką. Mimo półmroku
miał słoneczne okulary. Ubrany był w koszulkę z palmami na plaży podczas
zachodu i z napisem Miami, jasne jeansy i białe adidasy. Zamienili kilka zdań i
szatyn oddał Adrianowi kluczyki. Ann i Percy poprosili o chwilkę i gdzieś
zniknęli, Luke podszedł do brata i zaczęli gadać. Ja oparłam się o ścianę i
zaczęłam grzebać w telefonie. Hekate tak pokombinowała, że półbogowie mogą mieć
telefony. Większość i tak ich nie ma, ale mi został mój dawny telefon.
Skupiłam się na jakieś grze, gdy podszedł do mnie ten
chłopak. Oparł się ręką o ścianę obok mojej głowy i nasunął okulary na czoło,
podnosząc przy tym grzywkę, która po chwili stopniowo zaczęła opadać. Nadal nie
podniosłam wzroku znad telefonu.
- Cześć, piękna. Jestem David. A tobie jakie anielskie imię
nadano w Niebie? - powiedział z (według każdej dziewczyny, która by go
zobaczyła) słodkim uśmiechem. Podniosłam wzrok i zlustrowałam go wzrokiem, jak
on chwilę temu mnie.
- Nie w Niebie, ale raczej w Piekle. I zwykle nazywają mnie
Scared. - odparłam i znów skierowałam wzrok na telefon. - Mój Pou jest
głodny... Trzeba go nakarmić
Spojrzał na mnie przez chwilę z politowaniem, ale po
sekundzie wrócił do poprzedniej mimiki twarzy.
- Scared? Ciekawe... Nie wiem jak można się bać takiej
pięknej dziewczyny? Chociaż twoje oczy są przerażająco piękne... jak ty sama -
wyszeptał i przybliżył się do mnie.
- Czy nadal będę taka "przerażająco piękna" jak ci
powiem, że mam chłopaka? I to tysiąc razy lepszego od ciebie. - zapytałam
odsuwając go od siebie. Tak potrząsnął głową, że okulary spadły mu na czubek
nosa i patrzył na mnie ponad nim zalotnym wzrokiem (trochę śmiesznie to brzmi).
- Jesteś pewna? Zwykle dziewczyny rzucają dla mnie nawet
największych przystojniaków.
- Czyli jesteś
kobieciarzem, z czego nie warto się chwalić. I tak mój chłopak jest
przystojniejszy i ma o wiele lepszy charakter od twojego. - wycedziłam i
próbowałam go wyminąć. David złapał mnie, przycisnął do ściany i pocałował.
***
<Luke>
- Nie. Ty się stąd nie ruszasz. - powiedział Adrian szybko
stając przede mną, zagradzając mi drogę - Jako twój psycholog surowo ci tego
zabraniam. - zaśmiał się.
- Wyciągnąłeś to ze mnie siłą, szantażem i alkoholem. Nie
jesteś żadnym cholernym psychologiem, tylko lekarzem! - odpowiedziałem,
kopnąłem w samochód, poczym się o niego oparłem.
- Psycholog to też lekarz. Jestem chirurgiem. To brzmi
lepiej. I nie zniszcz mi samochodu. A on tak zarywa do każdej. - starał się mnie uspokoić. Ledwo się
powstrzymałem od podejścia tam. Na szczęście nawet nie musiałem. Na widok tej
scenki ja i Adrian zaczęliśmy się śmiać.
***
<Monica>
Odepchnęłam go od siebie, po czym z całej siły uderzyłam go
w twarz.
- Nigdy tego nie rób! Tylko jedna osoba ma prawo mnie
całować i na pewno nie jesteś nią ty! -
krzyknęłam i podeszłam do śmiejących się chłopaków.
- Co się tak szczerzycie? - zapytał David, który podszedł do
Adriana siedzącego na masce i zajął miejsce obok niego.
- To było piękne. Moni, tak traktujesz każdego chłopaka,
który całuje cię z zaskoczenia? - powiedział ze śmiechem Adrian. Przewróciłam
oczami.
- Oboje wiecie - wskazałam na braci Castellan - że nie. I
gdzie, na Zeu... - przerwałam i zerknęłam na Davida - do cholery jest ta
zakochana para? - warknęłam.
- Nikt nie wie... A Moni... Kim jest ten chłopak, któremu
pozwalasz się całować i jest tysiąc razy lepszy od Davida? - spytał z głupim
uśmiechem Adrian i zerknął na zdezorientowanego Luke'a.
- Oj ty już dobrze wiesz kto to jest. - wysyczałam. Adrian
zaniósł się śmiechem - Mam dość. Idę
gdzieś. Nie jedźcie beze mnie choć może to potrwać.
Cała trójka spojrzała na mnie dziwnie, ale nic nie
powiedzieli. Szybkim krokiem przeszłam dwie uliczki i stanęłam przed wejściem.
Nad drzwiami wysiał transparent "Jack's Tattoos" Trzeba odwiedzić
starego przyjaciela. Weszłam do środka.
- Hej, Jack! - krzyknęłam na wstępie.
Z zaplecza wyszedł wysoki umięśniony facet z całymi
wytatuowanymi ramionami.
- Monica? Zakładam, że chcesz nową dziarę? - spytał.
Pokiwałam głową. Tak, tak, tak... Mam tatuaż. Na biodrze, mam mały, indiański
łapacz snów. Miałam szesnastkę jak go sobie zdobiłam. Ciocia nic nie
wiedziała... Bardzo często miałam koszmary. Indianie wierzyli, że to odpędzało
złe sny. Moja podświadomość uznała, że to pomaga i trochę pomogło. Ale jestem z
niego zadowolona.
- Oczywiście - Uśmiechnęłam się - Ale zdaję się na twoją
intuicję. - powiedziałam i ściągnęłam kurtkę. Spojrzał na mnie znaczącym
wzrokiem - Minęły dwa lata. Mam już osiemnaście lat, więc już nie musimy
zatajać przed wszystkimi mojego pięknego łapacza snów.
- Dobra. Gdzie chcesz ten tatuaż? - spytał zakładając
rękawiczki.
Zdjęłam kurtkę, a potem podciągnęłam bluzkę. Wskazałam dół
pleców, tuż nad spodniami. Jack pokiwał głową i zabrał się do rysowania na
kartce swojego projektu. Po kilkunastu minutach już był skończony. On jest
geniuszem w swoim fachu. Tatuaże, które normalnie robiłoby się godzinami on
potrafi zrobić w jedną. Dlatego szybko
przerzucił rysunek na kalkę. Był to czarny Feniks, wznoszący się w górę.
Złożony z czarnych, pozawijanych linii. Pokiwałam głową i położyłam się na
stole. Jack przeniósł rysunek na moje plecy i zaczął swoje dzieło. Po jakiejś
godzinie, może krócej, nie wiem, skończył, nałożył mi opatrunek i wyprawił
tradycyjne kazanie na temat jak uważać na tatuaż i tak dalej...
Wyszłam z zakładu i jak najszybciej pobiegłam do reszty.
Percy i Ann juz wrócili. Nie było tylko Clarisse. Nie pytali się mnie gdzie
byłam. I dobrze. Później się dowiedzą.
- Gdzie jest Clarisse? - spytał Percy. Po chwili zza stojącego
dwa miejsca dalej samochodu wyszła córka Aresa. dziwnie uśmiechnięta.
________________
Oto jest dziewiętnasty rozdział!
Tradycyjnie przepraszam za błędy, bo chyba gdzieś tam są. :)
Rozdział dedykuję Bielanie, dzięki Nałogowy "pisaczu" komentarzy :)
Jak i dedykacja jest dla Daughter of the Moon. Pisząc "Wszystkie patrzyłyśmy się na nią jak na córkę
Artemidy" Miałam na myśli Twoją Jessicę :)
Co do tatuażu Monici... Tworząc tą postać, jej charakter i tak dalej... Przyznam wam się... wzorowałam się na samej sobie :) Czyli mniej-więcej poznając Monicę, poznajecie mnie :) (mam nadzieję, że ją lubicie) Ale łączy nas tylko charakter. Monica ma tatuaż, bo ja kocham tatuaże i sama bym chciała mieć :) A jej tatuaż (feniks) wyglądał tak :
I pytanie... Jak bardzo lubicie Clarisse?
I jeżeli ktoś zauważył podobieństwo pomiędzy Davidem, a Kwiatkowskim to... w stu procentach się zgadza. Davida tworzyłam na podstawie Dawida Kwaitkoskiego, którego osobiście nie lubię. Przepraszam, jeżeli kogoś tym uraziłam, ale moja "koleżanka" tak gada o Kwiatkowskim, że wydawał mi się idealny do tej roli :) Na szczęście już go więcej nie spotkamy.
W ogóle to WESOŁYCH MIKOŁAJEK!!! Które były wczoraj... Pochwalcie się do dostaliście!
Jak bardzo chcecie żeby Moni i Luke już byli razem? Bo nie długo się doczekacie :) To wam mogę zaspojlerować. :)
A i patrzcie co znalazłam w mojej książce do angielskiego. Nawet ona wie, że oni są sobie przeznaczeni :)
Dobra nie zanudzam, bo to zaraz będzie dłuższe od rozdziału :)
Laciata <3
Czy ja wam w zeszłym tygodniu nie dziękowałam na 2500 wejść? W TYDZIEŃ NABIŁO SIĘ PONAD 200!!! KOCHAM WAS!!!
Jeśli czytasz to skomentuj!!!
Dzięki za dedyk :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pisać komentarze :-) :-) :-)
To moje drugie ulubione hobby bo pierwsze to wkurzanie ludzi.
Pierwsza B-)
OdpowiedzUsuńMoże byś zmieniła wygląd bloga żeby go odświeżyć ??????
OdpowiedzUsuńA Ja miałam imieniny 2 grudnia i nikt mi nie przypomniał, tylko moja mama pamiętała :-) :-) :-) :-) :-) TRAGEDIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńto wszystkiego najlepszego spóźnionego o 5 dni :)
UsuńO zmianie myślałam, ale jakoś mi tak nic nie pasuje :)
Myślę nad zamówieniem szablonu, ale muszę to przedyskutować z pewną osobą :) Zobaczymy kiedy wygląd się zmieni, ale obiecuję, że kiedyś na pewno to się stanie :)
Hmm.. Z pewną osobą... Możesz mówić czekam..... xD
OdpowiedzUsuńA ten zasrany Kwiatkowski (bo wszyscy wiemy,że to i tak był on..) ukradł bluzkę mojemu kochanemu kuzynowi!!!!!!!!
Rozdział jak zwykle cudowny!!
Clarisse... Oj będzie się działo... :D
Loffciam tego rozdziała !
OdpowiedzUsuńClarisse.. coś mi się zdaje, że wiem o co (mam na myśli kogo) chodzi :D
Z wielką niecierpliwością czekam na nexta.
I jeszcze jedno - gdzie byli Percy i Ann ?
pomiziać się za rogiem :) A na serio to na romantycznym spacerze.
UsuńMuszę cię zawieść... Na sto procent nie wiesz o co chodzi z Clarisse. Wie tylko jedna osoba, bo ona ma spojlery, bo ciągle jak wpadam na jakieś pomysły to od razu jest "Wera zgadnij na co wpadłam!!!" a potem jej tłumaczę :)
Cieszę się, że rozdział ci się podobał :)
Oj tak.. Jest to "Wera zgadnij na co wpadłam!!! "
UsuńAż za dużo tego, ale ja i tak nie wiem o co ci chodzi, bo masz tak superowo zrąbane pomysły... <3 Loff Ju....
Wow ale super jak zwykle nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://annabeth-i-still-love-you.blogspot.com/2013/11/rozdzia-1.html?m=1
zaraz biorę się za czytanie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaściwie kiedy next bo nie napisałaś ???
OdpowiedzUsuńjak zawsze w weekend :) Dokładniej w niedziele :)
Usuńjeszcze tylko 89 wejść i będzie równe 3 000
OdpowiedzUsuńteraz 85 :) Nabijecie? <3
Usuń39 year old Account Coordinator Rollin Linnock, hailing from Arborg enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Photography. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a McLaren F1 GTR Longtail. strona domowa
OdpowiedzUsuń