Minęły trzy dni, a Moni
nigdzie nie ma!!! Nie wtajemniczaliśmy w to całego obozu. O jej zniknięciu
wiedzą tylko Chjeron, Adrian, Ann i Nico, no i ja. I jeszcze ten od Hekate. Na
strychu znaleźliśmy ślady czyjeś obecności. Monica musiała tu być zanim
zniknęła. Na swoim miejscu nie był tylko mój/Hala pamiętnik i pazur Ladona.
Przeszukaliśmy cały obóz wzdłuż i wszerz. Każdy domek. Na dodatek "przypadkiem"
podsłuchałem rozmowę Chejrona i Rockiego (Zeusie zapamiętaj ten cud jak nazwałem
go po imieniu) Chłopak powiedział centaurowi, że słyszał jak Monica szepcze, a
czasem krzyczy, do kogoś, jak byli sami, a potem mówiła, że nic takiego się nie
stało. Czyli z tym jej krzykiem mi się nie zdawało...
Szedłem po plaży i
próbowałem pozbierać myśli, przewracając w palcach pudełko od mojego ojca. W
środku był pierścionek z niebieskim kryształem. "Mam nadzieję, że szybko
zrobisz z tym to do czego jest to przeznaczone." powiedział jak mi go
dawał. Ten idiota chce, żebym się oświadczył Monice. Nie wiem co on ma z głową
i nie mam zielonego pojęcia jakim cudem on jest moim ojcem...
- I kogo nazywasz idiotą?
Sam nie miałeś odwagi podejść do niej, gdy mogłeś i powiedzieć jej prawdy... -
usłyszałem za sobą.
- Czego ode mnie chcesz?
- warknąłem odwracając się do bogini miłości. Jak zwykle raziła swoją
pięknością, ale ja oczywiście miałem w głowie Monicę...
- Wiesz, że na temat
miłości ja wiem wszystko. Powiedziałabym ci coś, ale... no nie wolno mi
ingerować w wasze sprawy. Chciałam ci tylko powiedzieć, że kiedyś dostaniesz to
co chcesz. Albo raczej tą co będziesz chciał. Pamiętaj. Będziesz! Szczerze
serce mi się kraje, gdy widzę jak na nią patrzysz... Najpierw Thalia.
Zamieniona w sosnę. Potem Annabeth. Zakochana w Percym. A teraz Monica, z którą
rozdzieliła się przepowiednia, potem twój brat, a teraz ten słodki chłopiec od
Hekate. - powiedziała rozmarzonym głosem.
- Mam gdzieś to, że
jesteś boginią, ale wynoś się stąd i nie zawracaj mi głowy!!! - krzyknąłem na
nią. Udała przestraszoną i zniknęła.
Byłem bardzo niedaleko
miejsca, gdzie wypływa Potok Zefira, gdy usłyszałem jakby ktoś mocno rzucił
czymś, a raczej kimś. Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem wielkiego cyklopa.
Większego od Antajosa, cyklopa z którym walczył Percy (na mój rozkaz). Miał
fioletową skórę i pomarańczowe włosy pozaplatane w dredy. Monica leżała
nieprzytomna pod drzewem. Cyklop zmierzał w jej stronę. Te kilka lat, służenia
Kronosowi nauczyły mnie czegoś. Zawsze noś przy sobie broń. Dobyłem Szerszenia.
Cyklop jeszcze mnie nie zauważył.
- Dzieci Hadesa, są
dobre... - powiedział do siebie i sięgnął ręką po Monicę. W tej samej chwili
poczuł Szerszenia na plecach. Krew ściekła po jego plecach, ale nie zwrócił na
to uwagi. Odwrócił się do mnie.
- Idź stąd herosie.
Ciebie zjem na deser. Teraz chcę dziecko Hadesa. Kilka stuleci temu zjadłem aż
piątkę... Potem nie było żadnego... - zaczął gadać - Na pierwsze danie zjem
dzieci Wielkiej trójki. Potem Aresa, Apollina i Afrodyty, one to są słodkie...
Na koniec zostawię sobie dzieci Hermesa i Hefajstosa.
- Nie zjesz żadnego
półboga z tego obozu. - powiedziałem i znów natarłem niego. Dobrze się bronił.
Nawet nie wiem ile
minęło. Cały czas próbowałem go zranić, ale skończyło się na kilku powierzchownych
ranach. Serce... Muszę wbić miecz w serce. Po chyba godzinie Szerszeń znalazł
się w piersi cyklopa. Jego fioletowa skóra poszarzała, oczy zaszły mgłą, a po
chwili cały zmienił się w pył.
Mimo wszystkich ran jakie
zadał mi cyklop, szybko podszedłem do Monici. Nadal była nieprzytomna, ale
żyła. Wziąłem ją na ręce i poczułem przeszywający ból pod lewym ramieniem. W
miejscu gdzie była moja "Pięta Achillesowa". Musiał mi otworzyć tę
ranę. Jak i kilka innych starych blizn. Na szczęście nie wliczając w to blizny
na policzku. Wstałem z Monicą w ramionach i lekko chwiejnym krokiem ruszyłem w
stronę Wielkiego domu. Przez moje wyczerpanie Monica była cięższa niż zwykle.
Wcześniej prawie nie czułem jej ciężaru. Ubranie miała całe we krwi. Tylko nie
do końca wiem, czy mojej czy swojej. Na dworze było już ciemno. W końcu
poszedłem na plaże po ognisku (co jest zabronione) Wszędzie było pusto. Tylko w
domkach świeciło się jeszcze światło. Na ganku wielkiego domu nie było nikogo,
ale ze środka dobiegała piosenka Madonny i jeszcze czyjś głos. Zdecydowanie
Chejron nie umie śpiewać. Łopatką otworzyłem drzwi (co wywołało kolejną falę
bólu) zastając centaura stojącego na stole z mikrofonem w ręce. Naprawdę nie
chcę wiedzieć, co się tu dzieje, gdy gasną światła.
- Sytuacja nie
zaistniała. Co się stało? - zapytał schodząc ze stołu, wyłączając piosenkę.
- Znalazłem ją na plaży
przy Potoku Zefira. Atakował ją cyklop, więc go zabiłem. - odpowiedziałem.
Chejron chciał zabrać Monicę, ale ręce mi tak zesztywniały, że nie był w
stanie. Dokładnie nie chodziło o to, że tak zdrętwiały mi ręce, ale, że gdybym
przestał czuć jej ciężar zaraz straciłbym przytomność, bo podejrzewam, że
straciłem już tyle krwi, że cudem jest to, że trzymam się na nogach.
Szliśmy w stronę części
szpitalnej. Gdy dotarliśmy położyłem Monicę na łóżku, a sam usiadłem na
sąsiednim. Chejron zajął się moimi ranami a potem córką Hadesa. Miała złamane
żebro i rękę. Na szczęście nic więcej (oprócz niewielkiej rany na plecach). Ja
miałem tylko liczne rany.
Noc spędziłem w
"szpitalu". Monica nadal się nie budziła. Ten od Hekate się nie
pojawiał, więc uznałem, że ja przy niej posiedzę.
Przed kolacją przyszła
Annabeth.
- Luke, nie było cię
nigdzie przez cały dzień... - zaczęła, ale gdy zobaczyła bandaże na moim ciele
przerwała - Co ci się stało?
- Cyklop... Taki wieeelki
cyklop. - usłyszeliśmy głos Monici. Siedziała po turecku, czego przed chwilą
nie robiła - Ten duży cyklop chciał mnie zjeść. A potem innych.
Patrzeliśmy na nią w
osłupieniu. Powiedziała jeszcze kilka niezrozumiałych słów, poczym wydała z
siebie zduszony krzyk i spojrzała przerażonym wzrokiem w przestrzeń. Zaczęła
mówić, by ktoś ją zostawił i inne teksty tego typu, a później przeszła na
starogrecki.
Annabeth pobiegła po
Chejrona. Ona jako jedyna nie znienawidziła Moni. Moni po prostu przypominała
Ann jej nienarodzone dziecko, ale już się z tym pogodziła. Tylko nie miała
odwagi z nią porozmawiać.
Próbowałem obudzić Monicę
z transu, ale zdawała się w ogóle nic nie czuć. Po kilku minutach w drzwiach
stanęli córka Ateny i centaur. Chwile później wszedł jeszcze syn Hekate.
On też próbował obudzić
Monicę. (kończąc prawie każde zdanie na "skarbie" albo
"kochanie" czym doprowadzał mnie do szału) Ona cały czas powtarzała
coś po starogrecku. Chejron odesłał wszystkich. Przed salą siedziałem tylko ja
i chłopak od Hekate. Ann poszła po Nico. Uznała, że przez ten miesiąc oddalili
się od niej i coś się stało, a nie powiedziała o tym nikomu. Powiedziała sobie,
że trzeba to naprawić.
- Po co ty tu nadal
siedzisz? - odezwał się w pewnej chwili syn Hekate - Nie jesteś kimś kto powinien
być informowany o jej stanie.
Zacisnąłem pięści ze
złości, ale odpowiedziałem nadzwyczaj spokojnie :
- To nie jest szpital
śmiertelników. Nie zabronisz mi.
- Jako jej chłopak nie
chcę byś był informowany o jej stanie zdrowia!!! - warknął, wstając.
- Jako jej brat, wiedzący
o niej więcej niż którykolwiek z was, pozwalam by Luke tu był - oznajmił Nico
wchodząc do korytarza - Uwierz, Rocky. Luke ma większe prawo do niej niż ty
kiedykolwiek będziesz miał.
Syn Hekate spojrzał na
Nico wilkiem, ale nic nie powiedział. Po jakimś czasie z sali wyszedł Chejron.
- Nie wiemy co jest z
Monicą, ale najprościej mówiąc postradała zmysły. - powiedział Chejron.
Minutę później drzwi
zatrzasnęły się za mną.
______________________
Oto jest dwudziesty siódmy rozdział!!!
Mi się ten rozdział w miarę podoba i jestem z niego zadowolona, ale jeden z następnych będzie jednogłośnie najlepszym... Przynajmniej dla mnie...
A teraz pytanie... Kto pod 18 rozdziałem obstawiał pierścionek?
A teraz pytanie... Kto pod 18 rozdziałem obstawiał pierścionek?
Rozdział dedykuję Bielanie, która prawie odgadła zawartość pudełka dla Luke'a, I Starlette. Pisz szybko :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i oczywiście przepraszam za błędy.
Z racji tego, że mam ferie udało mi się napisać szybciej, ale z następnym na piątek raczej się nie wyrobię :) Ale myślę, że na sobotę, albo niedzielę tak. :)
Nie zanudzam
Laciata <3
Jeśli czytasz to skomentuj!!!