Ja nadal siedziałam
na piasku. Dopóki nie zabrzmiał dźwięk konchy. Super... Mam całe nogi mokre.
Śpieszyłyśmy się z kolacją i bez słowa, ja, Thalia i Ann
wybiegłyśmy z pawilonu. Znalazłyśmy się w domku Zeusa, bo tylko tu miałyśmy
spokój.
- Co ty robiłaś. Całe nogi masz w piasku! - krzyknęła Ann,
kiedy zobaczyła stan moich spodenek i nóg
- Po prostu siedziałam na plaży. I przy okazji spotkałam
mojego przyszłego teścia. - powiedziałam, wzięłam jakiś ręcznik i zaczęłam
wycierać nogi z piasku. Obie patrzyły się na mnie jakbym właśnie spadła z Plutona.
(kocham używać takich określeń.)
- Spotkałaś Hermesa!? - krzyknęły obie naraz.
- No mówię, ze przyszłego teścia. Dobra... Trzeba się
szykować!!! - gdy to powiedziałam obie wsadziły mi w ręce moją sukienkę i
kazały przebrać.
Po pięciu minutach
każda miała już swoją sukienkę na sobie. Posadziły mnie przed lustrem i Thalia
zaczęła mi układać włosy, a Ann malować. Po piętnastu minutach byłam uczesana w
ślicznego koka, a kilka kosmyków swobodnie spływało z niego. Potem była kolej
Ann. Przednie kosmyki zaplotłam w cienkie warkocze, po czym spięłam je z tyłu.
Thali Ann ułożyła włosy bardzo ładnie. Przez pewien czas z Ann nie pozwalałyśmy
jej się obcinać i takim cudem na włosy za ramiona. Każda w swojej sukience
wyszłyśmy z domku nr 1. W teatrze był już każdy. Zrobiłyśmy wielkie wejście.
Kyle, aż sfałszował kilka nut na nasz widok. Pierwszy w oczy rzucił mi się
Adrian. Ciemny krawat luźno zawiązany biała koszula i czarne spodnie. Chłopaki
byli ubrani mniej więcej tak jak na moich urodzinach. W tym Luke, Percy,
Grover, Simon... Nico ubrał czarną koszulę. Wow... Myślałam, że się nie zmusi.
Najbardziej skupiłam się na Adrianie. Jakoś przyciągał mój wzrok. Wyglądał w
tym cudownie. Luke'owi i tak nie dorówna. Lukie zawsze na pierwszym miejscu.
Pierwsze po co sięgnęłam to Nektar z alkoholem. Tak mi ostatnio zasmakował. Na
szczęście mam mocną głowę. Przekonałam się na urodzinach Kristin McGean,
największej imprezowiczki w mojej starej szkole. Każdy był pijany, a ja tylko
lekko traciłam kontakt z rzeczywistością. Wtedy pijany Simon całował się z nią. To była świetna impreza...
- A ty już pijesz? Serio siostra? - zapytał Nico, podchodząc
do mnie. Dopiłam wszystko.
- Noo... Nawet nie wiesz jakie to dobre.
- A zatańczysz? Przed tańcem z Lily muszę sobie po
przypominać kroki. - zapytał. Z śmiechem pokiwałam głową.
Nico nie tańczył aż tak źle. Lily zaimponuje. To dobrze. Gdy
piosenka się skończyła do tańca poprosił mnie Adrian. Czemu tu zawsze są trzy
wolne z rzędu? Niech do trzeciego jeszcze zaprosi mnie Percy, albo Simon.
"lub Luke" dodałam nieświadomie. Wykrakałam... Następny był Luke. Z
Adrianem tańczyło się cudownie. Ale to Luke zawsze będzie dla mnie najlepszy.
Byłam na niego zła. Za Emmę, ale na szczęście się wyniosła. Z płaczem. I się rozmazała. To był piękny widok... Luke chyba z nią zerwał. Nie powiem, że nie
czuje satysfakcji. Oczywiście pierwszym odruchem jaki chciałam wykonać po tym
jak wziął mnie za rękę było przytulenie się do niego i pocałowanie go. Od dwóch
miesięcy go nie całowałam... (to przed plażą się nie liczy. Sprawiło, ze
jeszcze bardziej tego chcę...) Tak tęsknię za tymi cudownymi ustami... Ja chcę
go pocałować! Tu i teraz! Hermesie, kuzynku, przyszły teściu! Czemu prezentem
od ciebie nie był pocałunek twojego cudownego syna? Na marginesie pomiędzy
tańcem z Adrianem i Nico, i Adrianem i Luke'm piłam po szklane tego cudownego
Nektaru. I chyba coś mi już uderzyło do głowy, bo po trzech minutach (jak nie
sekundach) zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam. Ktoś powiedział, że
ideały nie istnieją... Nie zgadzam się! Luke jest ideałem!!!
Nagle pojawił się obok nas Simon.
- Wybaczcie gołąbeczki, ale Chejron wzywa.
- Czego ten stary wałach chce? - wymamrotał ze złością Luke.
Zaśmiałam się.
- Ile wypiłaś? - wtrącił Simon. Pokazałam mu trzy palce. Westchnął
z rezygnacją i poszliśmy. Gdy dotarliśmy do wielkiego domu Chejron już na nas
czekał.
- Monico, poczekaj chwile... - centaur zwrócił się do mnie.
Zabrał Luke'a do środka, a po trzech minutach zawołał i mnie. Luke siedział z
nogami na stole i co chwile zaciskał i rozluźniał pięści. Chejron chyba nie był
dla niego miły...
- Siadaj - wykonałam jego polecenie i usiadłam obok Luke'a
lekko się o niego opierając. Nie odsunął się.
- Luke wie o tym doskonale, ale tobie nic nie wiadomo o
przepowiedni sprzed roku. Otóż przepowiednia mówi, że pewien bóg oszaleje i
będzie chciał zniszczyć swoje dzieci, gdy córka Podziemia i syn Hermesa,
zakochają się w sobie...
CZEKAJ!!! Co? To jest nie możliwe. Proszę. Luke? We mnie?
Prędzej moja ciotka zgodziłaby się wyjść za pana Lightmark'a niż on by się we
mnie zakochał. Proszę... we mnie!? NIE MOŻLIWE!!! Całowaliśmy się jedenaście
razy, ale to tylko z mojej strony było z miłości i tęsknoty za nim. W jego
pocałunkach nie czułam miłości. Coś podobnego jak na przykład pożądanie, ale
nie miłość.
- Kontynuuj... -
powiedział Luke obojętnie, mimo czułam w jego głosie napięcie.
- I powstrzymać go ma trójka herosów. W misji poszukiwawczej
udział weźmie sześciu. Jest to wbrew zasadom, ale tak mówi przepowiednia. Dwóch
macie wybrać wy, bo wy będziecie tej misji przewodzić.
- A kto jest trzecią osobą? - spytałam. Ta misja może być
ciekawa...
- Adrian, a kto by inny. - odpowiedział mi Luke... z
nienawiścią, albo tylko złością w głosie. Czemu on go nie lubi? No dobra Thalia
mi już wytłumaczyła.
- Właśnie. Musicie znaleźć jedną rzecz. Każdy bóg ma jedną
rzecz, osobę która mu coś przypomina. Uspokaja go. W przypadku Hadesa jest to
naszyjnik Marii di Angelo, Hermesa, twoja matka Luke...
- Nie wspominaj o niej przy mnie. - wysyczał przez zęby. Nie
wiem dokładnie co się stało z jego matką. Wiem, że oszalała. Widziała
przyszłość... Była okropną wersją Wyroczni.
- Dobrze... Powracając do tematu. Jeden to zgubił. Nie wiemy
który, jak i nie wiemy co to jest. Czwartą osobą będzie dziecko zbuntowanego
boga. Jeżeli zgubił "tą" rzecz to dostanie szału. - dokończył
Chejron.
Nagle za oknem rozległ się huk. Wybiegliśmy na dwór i...
zobaczyliśmy faceta ostrzyżonego na rekruta, w czarnym skórzanym płaszczu.
Walczył przeciwko obozowiczom rozwalając ich jeden po drugim. Głównie jednak
skupiał się na dzieciach Aresa.
- Ares... To już
znamy cel wyprawy... - wymamrotał Luke,
wziął Szerszenia do ręki i ruszył przeciwko bogu wojny. Chwilę po nim zerwałam
mój łańcuszek i również ruszyłam do boju. Nie łatwo było walczyć w sukience,
ale dawałam radę. Po długim zmaganiu bóg zniknął. Wiele jego dzieci
ucierpiało.
_________________________
Oto jest dziewiąty rozdział.
Dedykuję go cocacoli2310, o której w poprzednim rozdziale zapomniałam. Każdy kto skomentował mojego bloga chociaż raz, darzę wielką sympatią <3. Mam cichutką nadzieję, że będzie więcej takich osób.
Co do "przemyśleń Luke'a"... Nie pojawiają się często z jednego powodu... Strasznie dziwnie mi się je pisze. Używam ich w konieczności, gdy nie mam co napisać. Po takiej przerwie zawsze mam jakiś pomysł. :)
Nie zanudzam
Laciata <3
Wreszcie !!!!!!!! Długo czekałam ale po takiej większej przerwie jeszcze lepiej się czyta.
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI !!!!!!!!!! Czekam na next !!!!!!!!! Aaaaaaaaa !!!!!!!!
BOSKIE!!!! <3 *.*
OdpowiedzUsuńDziekuje nawet nie wiesz ile ta dedykacja i odp. Pod poprzednim rozdzialem daly mi radosci :D Laciata uwielbiam cie za to <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakie to jest miłe. Jak czytam wasze komentarze, poprostu skaczę z radości <3
Usuń"Obie patrzyły się na mnie jakbym właśnie spadła z Plutona. (kocham używać takich określeń.)" Super, że pokazujesz charakter Monici (i swój:)
OdpowiedzUsuń"A Ann malować..." Czy Annabeth w ogóle zna się na makijażu?
"Kyle, aż sfałszował kilka nut na nasz widok. " To one musiały na serio pięknie wyglądać...
Lightmark? Chodziło ci o Zeusa?
Bardzo ciekawie się zapowiada!!!
Piszę żebyś mogła skakać jeszcze wyżej!!!
Owy Lightmark pojawi się za pare rozdziałów o ile sie nie myle, ale nie to nie jest aluzja do Zeusa ;)
UsuńStarałam sie by Moni była charakterna, ale aż tak dobrze mi nie wyszło.
Chyba się zna, nie wiem xD
kozackie
OdpowiedzUsuń