środa, 2 października 2013

Rozdział 5 - "Pozbyłam się jednego wroga... i znalazłam kolejnego"


[- Co masz na myśli? - spytałam równo z Nico. Hades tylko się lekko uśmiechnął.]

- Odkąd przenieśliśmy się do Ameryki zdradziłem Persefonę tylko dwa razy. - odpowiedział wracając na swój tron.
- Tak. Z matką Nico i z matką jego siostry. - powiedziałam. Hades zaśmiał się, ale zanim przestał odpowiedział mi Nico.
- Bianca była moją siostrą i od strony matki i od strony ojca. Czyli nasze podejrzenia były słuszne, co nie tato? - spytał. Ja zamarłam. Czy to możliwe bym była córką Hadesa? Musiałabym się wyprowadzić z różowego w środku domku Afrodyty, do czarnego, ciemnego i ponurego w środku domku Hadesa? Wszystko byle nie dalsze mieszkanie z Drew pod jednym dachem!!!
- Twój brat ma rację, Monico Gwendolyn Scared, córko Hadesa. - powiedziała kobieta, w długiej czarnej sukni. Czerne, długie włosy pozostawiła rozpuszczone. Persefona. Bogini kwiatów. Porwana przez zakochanego w niej Hadesa i przywiązana do Podziemia po zjedzeniu ziarnek granatu.
- Persefono, co ty tu robisz? Nie powinnaś być z Demeter? - zapytał "mój ojciec"
- Chciałam tylko zobaczyć twoją córkę, a potem z tobą porozmawiać.
- Jestem twoją córką? - spytałam. Hades pokiwał głową.
- Czyli ty też złamałeś przysięgę? - wtrącił Nico. Odpowiedział mu skinieniem głowy. - Ale skoro jest córką jednego z trójki najstarszych bogów, to czemu satyr znalazł ją dopiero jak miała siedemnaście lat?
- Pokaż lewą rękę, Monico. - wyciągnęłam rękę z moją bransoletką.
- Ciocia mówiła, że dostałam ją od ojca. Ty mi ją dałeś. Tak jak ten wisiorek. - powiedziałam. Ale po co Hades miałby coś mi dawać?
- Tak. Gdy zrozumiałem, że Camile, twoja matka, była w ciąży, ty miałaś już jedenaście lat. Nie wiedziałem o Perseuszu, a Thalia była już sosną. Nie chciałem byś była heroską z przepowiedni, chciałem aby był nim Nico, lub Bianca. Ta bransoletka tłumiła twoje moce, aż nie skończyłaś siedemnastu lat. Do tego czasu boska krew nie dochodziła do głosu. Dla potworów, bogów, herosów, Wyroczni, byłaś śmiertelniczką.  A w wisiorku jest zaklęty sztylet ze stygijskiego żelaza. Twój brat ma podobny. - wskazał na sztylet wiszący przy pasie "mojego brata" - Wystarczy zerwać wisiorek. Spróbuj. - złapałam mój wisiorek i mocno pociągnęłam. Srebrny łańcuszek się zerwał, gdy spojrzałam co mam w dłoni zobaczyłam sztylet, z lekko świecącego żelaza. Był trochę jak wykonany z lodu. Z rękojeści wystawały małe odłamki. Złapałam za nie i miałam znów w ręku mój wisiorek na łańcuszku.
- Nico... Ja nie uczyłam się posługiwania się sztyletem tylko mieczem. - powiedziałam, gdy juz wracaliśmy. Nico nie miał już sił by przenieść nas s powrotem do obozu, więc musieliśmy wyjść z Hadesu, a s tam tond na piekielnym ogarze do obozu.
- Wiem. Poduczę cię trochę, jak wrócimy. - odparł
- Ale... - . Chciałam powiedzieć, że ja wolę jak uczy mnie Luke, ale on mi przerwał.
- Wiem, że wolisz Luke'a jako nauczyciela, ale on nie lubi walczyć sztyletem. Chyba przypomina mu to przeszłość. Sztylet, którym Annabeth się posługuje, dostała od niego. Poproszę Luke'a i Chejrona, żebym na niektórych ja cię uczył. Plan będziesz miała taki jak ja. Tylko ta mitologia dalej będzie z Luke'm. A patrz. To Cerber. - wskazał na wielkiego trzygłowego psa. Nie musiał tłumaczyć, co on tu robi, bo doskonale wiedziałam.
- Kontynuując... Szermierkę mam razem z Percym i domkiem Ateny. W ogóle wszystkie lekcje mamy z  Percym. Tylko on w poniedziałki ma półtorej godziny na listy do domu, ja mam w tym czasie jazdę na pegazie. Możesz mieć ją ze mną, albo inna dowolną lekcję. No oprócz szermierki, bo jej i tak masz juz dużo. - powiedział. Zaczęłam myśleć jakie zajęcia chciałabym mieć. W końcu wymyśliłam. Obok stajni jest średniej wielkości wybieg, na którym można by jeździć. A w stajni w jednym boksie był zwyczajny koń. Nie pegaz, ani nie magiczny koń, tylko zwykły koń, chyba krwi angielskiej.
- A mogłabym ćwiczyć normalną jazdę konną? Widziałam w stajni konia. Takiego zwykłego. - spytałam. Nico spojrzał na mnie. Przepłynęliśmy już Styks i już wyszliśmy z Podziemia. Nico zawołał swojego piekielnego ogara. Wsiedliśmy na niego.
- Nie wiem. Zapytaj się Chejrona. Ale myślę, że tak. - odpowiedział i ruszyliśmy. Nico wytłumaczył mi ze jest to podróż cieniem. Dobrze wyszkolone piekielne ogary potrafią to robić, gdy właściciel im karze. Po kilku pomyłkach trafiliśmy do obozu.
- Wow... To było świetne!!! - zawołałam podekscytowana. - Musisz mnie tego nauczyć!
- Spokojnie. Może kiedyś. A teraz idziemy do Chejrona. Trzeba mu wszystko powiedzieć. - powiedział.
Poszliśmy do Chejrona. Obgadaliśmy wszystko i powiedział, że mam w tej chwili przenieść wszystkie moje rzeczy do Hadesa. Spytał tez ile mam toreb czy walizek. Odpowiedziałam, że trzy. Powiedział, że Nico ma zgarnąć dwóch chłopaków, by pomogli nam zanieść torby. Powiedzieliśmy mu, że damy radę, ale on się uparł. Pierwszymi chłopakami jakich spotkaliśmy byli Percy i oczywiście Luke. Jakby inaczej. Weszliśmy do domku. Drew siedziała i malowała paznokcie razem z Sandy (tą blondyną, co kocha się w Percym), Jo (tą rudą, co kocha się w Nico) i Rebbecą, nową.
- O... Chłopcy co tu robicie? Przyszliście na gdzieś zabrać? - spytała Drew słodkim głosikiem i trzepocząc rzęsami, kiedy chłopaki weszli do domku.
- Nie. Nigdy. - powiedział Nico krzywiąc się.
- Przyjmijcie do wiadomości, że od prawie dwóch lat ma dziewczynę. - odparł Percy. Luke po prostu je zignorował.
- Przyszliśmy zabrać moje rzeczy. Bo wynoszę się z tego mdłego domku.  - odpowiedziałam. Drew, aż zrobiła sobie kreskę na palcu.
- Co okazało się, że jednak nie jesteś półboginią tylko zwykła nic nie wartą śmiertelniczką, która cudem widzi przez Mgłę? Moje marzenie się spełniło. - powiedziała cała szczęśliwa.
- Nie rób z siebie większej idiotki niż jesteś. - powiedział Luke.
- Ja się po prostu cieszę... - wymamrotała.
- A ja się cieszę, że mogę ograniczyć znoszenie cię do minimum i że nie będę musiała spać na tej cholernie nie wygodnej podłodze. - powiedziałam.
- Spałaś na podłodze?! - lekko podniósł głos Luke.
- Odkąd ta nowa - wskazałam na Rebbecę - się pojawiła wygoniły mnie z łóżka i kazały spać na podłodze. Dobra... Weźcie te torby. - pokazałam na walizkę i dwie torby. Ja wezmę kilka rzeczy z łazienki. - poprosiłam i wzięłam nie dużą kosmetyczkę z walizki. Luke podniósł białą torbę z czerwonymi wzorami i rączkami, gdzie trzymałam takie rzeczy jak chociażby pamiętniki. Po chwili wyleciał z niej właśnie mój pamiętnik i otworzył się na wpisie z dnia, po wrzuceniu mnie do wody. Rozpisałam się wtedy strasznie. Szczególnie na temat Luke'a. Schylił się po niego.
- Nie dotykaj tego!!! - krzyknęłam. On wyprostował sie ze lekko zdziwioną miną. Musiał chyba zobaczyć swoje imię.
- Czy tam było moje imię? - spytał. Pokręciłam zdenerwowana głową. Podbiegłam po pamiętnik, podniosłam i go zamknęłam. Włożyłam go do torby, którą trzymał Luke.
- Ty nic nie widziałeś. - wyszeptałam mu na ucho - Tam wcale nie było twojego imienia.
Czasami udawało mi sie użyć czaromowy, miałam nadzieję, że teraz tez zadziała. Nie wiem skąd mi sie ona wzięła, ale potrafiłam. Poszłam do łazienki i schowałam do kosmetyczki, moje rzeczy. Wróciłam z ręcznikiem i kosmetyczką w ręce i zobaczyłam, że mój brat czyta mój pamiętnik i zanosi sie śmiechem. Nie dopuszcza do niego ani Perciego, ani Luke'a (który udawał, że go to nie interesuje), ani Drew, Jo, Rebbeci i Sandy. Rzuciłam kosmetyczkę i ręcznik na podłogę i wyrwałam pamiętnik z rąk Nico.
- Zabije cię! Zabiję! - krzyknęłam. I nagle za mną pojawił sie szkielet. W pełnej zbroi i ostrym mieczu w ręce.
- Wybacz, Pani. Nie mogę zabić syna Hadesa. - powiedział szkielet klękając przede mną. Każdy z nas patrzył się na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Dobrze. Możesz wracać do... skądkolwiek jesteś. - powiedziałam i szkielet zniknął - Czy ja właśnie przyzwałam szkielet? - spytałam brata.
- Tak, chyba tak. Myślałem, że tylko ja mogę to robić. - odpowiedział - Dobra chłopaki. Wynosimy się s tond, bo duszę się od tego zapachu perfum.
Poszliśmy do domku Hadesa. O dziwo nie był czarny i ponury jak myślałam. Podłoga, była z jasnego drewna, a ściany białe. Było tu tylko sześć łóżek. Pięć nie tkniętych i jedno rozwalone. Łazienka też nie była zła.
- Fajnie, będzie towarzystwo. Bylebyś mi nie paplała o Luke'u. - powiedział i znów zaniósł się śmiechem. Wzięłam pierwszą poduszkę z brzegu i rzuciłam nią w niego. Miałam wielką ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.
- Jak komuś powiesz, choć zdanie, lub słówko, lub o czym pisze zabiję cię własnymi rękoma. Przysięgam. - zagroziłam mu. Zaczął się jeszcze bardziej śmiać.
- Dobra, rozumiem. Nie powiem. A kto jeszcze wie? Tak z ciekawości? - spytał trochę się uspokajając.
- Na pewno nie Luke, ani nie Hoodowie. Thalia, Ann i Simon. Satyr, który mnie tu przyprowadził. - powiedziałam. Nagle zabrzmiał dźwięk konchy.
- Pora na kolacje... - powiedzieliśmy równo. Choć raczej ja wymamrotałam, a Nico krzyknął.
Poszliśmy do pawilonu. Stoliki były ustawione inaczej. W jeden okrągły stół. Na stole stał wielki tort. Na którym było napisane "Sto Lat!!! Monica i Nico."
- Tak. Mamy urodziny w tym samym dniu. - wyszeptał mi do ucha brat. Usiedliśmy na swoich miejscach. Specjalnie oznaczonych. Siedziałam pomiędzy bratem, a Luke'm. Coraz częściej nazywam Nico bratem. A córki Afrodyty nazywałam tak ironicznie. Może dlatego, że z Nico czuje tą więź, a pomiędzy nimi nie czułam. Wszyscy zaśpiewali nam sto lat. Domek Apollina miał nawet solówkę. Śmiałam się w niebo głosy. I zamiast walki bez broni, była impreza. Domek Apollina grał, nie tylko urodzinowe piosenki. Zabawa była świetna. Stałam i piłam drinka. No w końcu mam osiemnastkę. Podeszły do mnie Ann i Thalia i dały mi podłużną paczkę. Otworzyłam ją. Zawartością była czarna sukienka. Obie kazały mi iść się w nią przebrać. Każda dziewczyna była  w sukience. Pognałam do mojego domku i migiem weszłam do łazienki. Przód spódnicy sięgał mi do kolan, a tył prawie do ziemi, była zrobiona z lekkiego prześwitującego materiału, z wyszytymi wzorami. Była bez ramiączek. Góra była zrobiona z lekko błyszczącego materiału, z matowymi, ledwo widocznymi wzorami. Odwróciłam się do lustra. Sukienka była piękna. Jeszcze zmyłam oczy i poprawiłam je kredką, ale słabiej niż zwykle. Przejechałam też usta bezbarwnym błyszczykiem. Ukucnęłam na bosaka przed walizką. Nie miałam żadnych butów, które mogłabym do tej sukienki ubrać. Spojrzałam na prezent. Były tam też buty na średnim obcasie. Stopę trzymały paski wijące się aż do kostki. Z moim metrem siedemdziesiąt miałam w nich niedużo poniżej metra osiemdziesięciu. Przeczesałam jeszcze włosy i wyszłam. Droga do teatru minęła mi szybko. Mimo, że miałam trochę daleko. Mój domek był w okolicy Domku Hermesa, a s tam tond daleko do teatru.

***
<Luke>
Stałem z Nico i Percim. Oni o czymś dyskutowali. Nie słuchałem ich. W głowie miałem Monicę. Te jedenaście miesięcy było dla mnie najgorszymi jakimi mogłyby być. Codziennie lekcje z nią. Chejron zabronił mi być z nią, całować jej, nawet dotykać. Ostatnio nie powstrzymałem sie kiedy wrzucaliśmy ją do jeziora. Miałem ją w głowie cały czas. Na lekcjach ledwo wytrzymywałem.
Moją uwagę zwrócił Nico.
- Patrzcie. Moja siostra przyszła w sukience. - wskazał na Monicę. Bogowie... Od dziś chyba nie dam rady już sie powstrzymywać. Może na lekcji z Nico, Percym i Ateną. A nie... cholera!!! Na niektóre lekcje będzie teraz przychodził Nico. Głupie sztylety. Hal.. czemu musiałeś dać nam sztylet, a nie miecz! Nie no nie mam pretensji do zmarłego.
Monica wyglądała pięknie w tej sukience. Ona zawsze wygląda pięknie. Po chwili dołączyły do niej Thalia i Annabeth. Tylko one wiedziały co mi jest. Jeszcze Percy, ale on się tym za bardzo nie przejął. Czeka tylko aż oboje z Ann skończą osiemnastkę, by się  jej oświadczyć. I teraz tylko to mu w głowie.
- No nie! Nie wieże! - zawołał Nico - Gdyby Moni stała teraz na moim miejscu!
- O co ci, na Hadesa, chodzi? - powiedziałem równo z Percym.
- Nic... Nie czytaliście dziś jej pamiętnika. Nie czytaliście... - powtarzał. Zachowywał się jak pijany, a to dopiero jego piętnaste urodziny. Zaczął się śmiać i gadać, że nie czytaliśmy jej pamiętnika. A cholernie mu zazdroszczę. Jestem pewny, że tam było moje imię, ale co o mnie było to nie wiem... Nico nadal sie śmiał. Percy poszedł do Annabeth, a ja skupiałem wzrok na Monice, zwiększając tym salwy śmiechu Nico.

***
<Monica>
Rozmawiałam z Thalią, Ann, gdy podszedł do nas Percy. Przysunął córkę Ateny do swojego boku i pocałował ją w policzek. Szczęściara. Mamy z Thalia podejrzenia, że on tylko czeka aż będą pełnoletni by się jej oświadczyć. Thalia znalazła miłość w Aleksie, synu Hermesa.  Przez chwilę miałam podejrzenia, że ze względu na Luke'a, ale szybko je rozwiała mówiąc, że on jej się nigdy nie podobał. Był dla niej jak brat. Alex miał brązowe włosy i wesołe brązowe oczy. Tylko ja z naszego grona nie mam chłopaka. Ja kocham Luke'a i nie będę próbowała wzniecić jego zazdrości innym chłopakiem. Dzieciaki Apollina zaczęły grać wolnego. Ann i Percy weszli na parkiet. Thalia poszła w ich ślady. Mogłabym tańczyć z moim bratem, ale on jest ociupinkę za niski. Potrzebuje kogoś kto ma przynajmniej metr siedemdziesiąt coś. Nalewałam sobie Nektaru. Normalnie Nektar pije się tylko gdy jest się chorym, albo by zyskać dodatkowe siły. Wypicie go w nadmiarze, powoduje śmierć herosa. Jednak na takie imprezy Chejron dodaje coś do niego tak, że smakuje jednolicie dla każdego, (jest też do wyboru kilka owocowych smaków) i wypicie nawet dziesięciu litrów nic nie zaszkodzi. Chyba, że żołądkowi. Ale życiu nie.
- Zatańczysz? - usłyszałam za sobą głos Luke'a. Przez chwilę myślałam, że mówi do innej dziewczyny, ale tu stałam tylko ja. Odwróciłam się. Syn Hermesa był w białej koszuli nie zapiętej przy kołnierzu i na pierwszy guzik, i w czarnych jeansowych spodniach. Wyglądał cudownie... Z resztą jak zawsze. Pokiwałam głową. Zaczęliśmy tańczyć. Nie wiem ile minęło gdy po prostu wtuliłam się w niego. To było silniejsze ode mnie. Przez te miesiące, musiałam się zadowolić przelotnym dotykiem. A teraz... nie potrafiłam inaczej. Gdy "zespół" zaczął grać inną wolną melodię położył dłonie na mojej talii, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Wcześniej byłam jakieś piętnaście centymetrów niższa, a teraz tylko około pięciu. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Mogła bym zapytać o cokolwiek, mogłam spytać na przykład o jego matkę, czy o bliznę, mimo, że doskonale znałam ich historie, ale nie chciałam przerywać tej cudownej ciszy pomiędzy nami. Luke był najcudowniejszym mężczyzną, który pojawił się w moim życiu. Bogowie... to brzmi jak z telenoweli, albo taniego romansu. Ale tak jest! Chciałam go pocałować, ale musiałabym stanąć na palcach. A na obcasach nie umiem... W pewnej chwili cichuteńko wyszeptał coś, że ma Chejrona gdzieś. Oczywiście użył dwóch słów. Po tym cichym przekleństwie Nachylił się lekko i mnie pocałował. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Wplótł palce w moje włosy i zaczął się nimi bawić. Nagle rozległy się do o koła oklaski i gwizdy. Nie oderwaliśmy sie od siebie. Nie potrafiłam. Po kolejnych trzech minutach, on okazał trochę samokontroli i odsunęliśmy sie od siebie.
Nagle podbiegła do nas jakaś wysoka, nawet ładna blondynka o dużych zielonych oczach i rzuciła  się Luke'owi na szyję.
- Kochanie!!! Miałam wolne od wykładów i przyjechałam do ciebie! Tęskniłam!!! - krzyknęła i go pocałowała.
- Ee.. Tak. Monico, poznaj moją dziewczynę  Emmę. Emmo, to Monica,  moja... najła... najlepsza uczennica. - powiedział lekko zmieszany i objął ją w talii.
____________________________
No dobra. No to mamy piąty rozdział. Jeżeli chodzi o Luke'a to mimo, że ja to piszę to i tak go nie rozumiem...
Mam nadzieję, że się podobało. Za błędy tradycyjne przepraszam.
A rozdział dedykuje Bielanie, której ten rozdział obiecałam na dziś i zgodnie z obietnicą się wyrobiłam <3 Dziękuję ci bardzo, za pierwszy komentarz. (Annabeth Chase-Jackson też dziękuję) <3
Nie zanudzam Laciata <3

12 komentarzy:

  1. Oooo Dziękuje a rozdział a nie ma co gadać.... JAK ZWYKLE PRZECUDOWNY!!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedyk ;-) Rozdział SUPER !!!!! Ale ta wytapirowana lalusia.......

    OdpowiedzUsuń
  3. Emma. ... Mozna sie zalamac ale rozdzial swietny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Może będziesz dodawać pod każdym rozdziałem kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja mogłam nie dodać żadnego komentarza?! Jak zwykle super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Monica Gwendolyn.... Czytalas trylogie czasu?

    OdpowiedzUsuń
  7. Za bardzo nie wiem skąd wzięła się tam Persefona z czarnymi włosami... Nie wiem czy wiesz, ale bogini kwiatów wychodząc wiosną do matki zmienia kolor włosów na blond lub rudy! Dodatkowo gdy spędza czas z matką stara się cieszyć z życia i ubierać w kolorowe sukienki...
    Cieszę się, że Luke pierwszy raz zakochał się z wzajemnością w osobie, która nie jest żadnym potworem... Widzę też że czytałaś "Pamiętniki Półbogów", jakbyś się pytała skąd wiem to już odpowiadam. Tylko w "Pamiętnikach Półbogów" występuje Hal! Czekam na odpowiedź!!!
    CÓRKA PERSEFONY :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Persefona w moich wyobrażeniach jest brunetką. A ja kogo tylko mogę ubieram w czerń. Moja wina, że to najładniejszy kolor?
      Pamiętniki Półbogów mnie zniszczyły. Perspektywa Luke'a była czymś wspaniałym, ale obecność Thalii doprowadzała mnie do szału. Nie lubię ani jej ani Ann, więc może to dlatego...
      Co do romansidła poniżej. Też je kiedyś kochałam, dlatego to wszystko jest takie cukierkowe... O i też nie cierpię kanonicznych parringów z PJ. Żadnego *no z wyjątkiem Jasona i Piper i Solangelo <3 * A Haz powinna być z Leo!

      Usuń
  8. "Bogowie... to brzmi jak z telenoweli, albo taniego romansu." Zgadzam się z tymi słowami! Na szczęście ja kocham takie romanse... Super! Jest to opowieść o innej parze niż Percy i Annabeth, Jason i Piper czy Hazel i Frank! Inne (odmienne) lecz dobre... Takie moim zdaniem jest najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Najmocniej przepraszam, że pod warzyłam twoje hadesowe poglądy (zupełnie zapomniałam że jesteś córką Hadesa) Ja właśnie nie na widzę Jasona i Piper. Uważam, że dobrze, że Leo nie jest z Hazel ponieważ Kalipso jest dla niego odpowiedniejszą osobą. Kocham tę parę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic sie nie stało każdy ma inne wyobrażenia a to jest mitologia gdzie sam Zeus ma 500 różnych wyglądów, a co dopiero Persefona
      N i e c i e r p i ę Calipso... Prawie tak bardzo jak Thalii i Artemidy... Mogłaby sobie zostać na tej wyspie

      Usuń